"Paliłeś kiedyś marihuanę? Nigdy już nie oddasz krwi" - pisze poniedziałkowy " Kurier Olsztyński ". W swoim artykule lokalna gazeta przedstawia historię kobiety, którą w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Olsztynie "dożywotnio zdyskwalifikowano" jako dawczynię. Powód? Przyznała w ankiecie, że "miała kiedyś epizod z marihuaną".
Przedstawiciele placówki w rozmowie z "Kurierem Olsztyńskim" potwierdzili, że takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. Dyrektor Centrum - Grażyna Kula - przekonywała, że chodzi o "bezpieczeństwo biorcy", w związku z czym placówka "nie polemizuje z przepisami, tylko ich ściśle przestrzega".
Problem w tym, że (jak dowiedli dziennikarze z Olsztyna), trudno w polskim prawodawstwie odszukać przepisy, które rzeczywiście by tę konkretną kwestię regulowały.
Skoro prawo nie jest jednoznaczne, postanowiłem sprawdzić, jak w podobnych przypadkach zachowują się pracownicy innych polskich centrów krwiodawstwa. Zadzwoniłem do kilku placówek, podając się za potencjalnego dawcę i zaznaczałem za każdym razem, że miałem w przeszłości taki czy inny kontakt z marihuaną.
Okazuje się, że nie wszędzie jej palenie traktowane jest jako powód dla "stałej dyskwalifikacji" dawcy.
- Jeśli pali pan aktywnie, na co dzień, proszę sobie zrobić trzy miesiące przerwy i przyjść wtedy - usłyszałem od lekarza z RCKiK w Warszawie. Dość "łagodnie" potraktowano mnie również w Kaliszu: - Skoro spalił pan jednego skręta dwa tygodnie temu, to nie ma problemu. Gorzej, gdyby kiedyś przyjmował pan jakieś narkotyki dożylnie - tłumaczyła mi recepcjonistka z tamtejszego centrum.
Jednak w Krakowie usłyszałem jednoznaczne "nie" dla każdego, kto miał styczność z marihuaną. Podobnie było we Wrocławiu. - Takiej krwi nie możemy wziąć. - Nawet, jeśli paliłem dawno temu? - dopytuję. - Nie, przecież to zostaje w organizmie. To pana niestety zupełnie wyklucza - powiedziano mi przez telefon.
Warto dodać, że jeśli takie "zupełne wykluczenie" stwierdzono by oficjalnie na podstawie ankiety i badań poprzedzających pobranie krwi w centrum, problemy z jej oddaniem w przyszłości miałbym w całym kraju.
Jolanta Antoniewicz-Papis, dyrektor Narodowego Centrum Krwi, tłumaczy, że "decyzja o dyskwalifikacji stałej lub czasowej musi być odnotowana w dokumentacji kandydata na dawcę krwi". W efekcie następuje wówczas "skreślenie dawcy krwi" i przekazanie tej informacji do Krajowego Rejestru Dawców Krwi. - Wobec czego centra krwiodawstwa w Polsce dysponują informacjami w zakresie stałych, jak i tymczasowych dyskwalifikacji dawców z możliwości oddawania krwi - tłumaczy Jolanta Antoniewicz-Papis.
O tym, że stopień restrykcyjności w podejściu do użytkowników marihuany bardzo różni się w różnych placówkach w Polsce, świadczą wzory używanych tam ankiet dla kandydatów na dawców, opublikowane na stronie Krwiodawcy.org . W niektórych wspomina się jedynie o wykluczeniu "narkomanów", gdzie indziej odrzuca się tych, którzy zaznaczą, że w przeszłości "nadużywali narkotyków" lub "mieli z nimi problem". Jednak w innych centrach zgłaszające się osoby pyta się po prostu o "kontakt z narkotykami i używkami" lub o wszelkie "środki psychoaktywne".
Czasem Centra rozwiewają wszelkie wątpliwości w internecie: "Palenie marihuany wyklucza z oddawania krwi" - czytamy na stronie wrocławskiej placówki . Z kolei szpital w Bartoszycach podaje , że "osoby, które nie zażywają narkotyków, tylko kilka razy paliły marihuanę, mogą oddać krew po upływie 6 miesięcy".
Na stronie Instytutu Hematologii i Transfuzjologii czytamy natomiast jedynie, że pod wpływem marihuany nie można być w czasie zabiegu. Ani słowa o tym, czy wcześniejsze palenie może dyskwalifikować.
Warto zresztą dodać, że pytania o marihuanę i oddawanie krwi pojawiają się na bardzo wielu internetowych forach. Odpowiedzi bywają różne. "Jeśli było to tylko jeden raz i nie będzie więcej, może się Pan zgłosić do oddania krwi" - czytamy np. na oficjalnym forum łódzkiego RCKiK .
Wśród aktów prawnych, które regulują krwiodawstwo, najważniejsza jest ustawa z 22 sierpnia 1997 r. o publicznej służbie krwi oraz rozporządzenie ministra zdrowia z 18 kwietnia 2005 r. dotyczące warunków pobierania krwi od kandydatów na dawców krwi i dawców krwi.
Jak mówiła dziennikarzom "Kuriera Olsztyńskiego" Jolanta Anotniewicz-Papis z Narodowego Centrum Krwi, z dokumentów tych nie wynika w żaden sposób, żeby zażywanie w przeszłości marihuany uniemożliwiało oddawanie krwi. W rozporządzeniu jest mowa jedynie o dyskwalifikacji dawcy w przypadku "zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania spowodowanych używaniem środków (substancji) psychoaktywnych". Warto pamiętać, że do substancji psychoaktywnych zalicza się też m.in. alkohol i kawa.
- Jak ktoś kiedyś złapał pojedynczego dymka, to nie ma to znaczenia - tłumaczy mi tymczasem dyrektor łódzkiej placówki Krzysztof Włodarczyk. I dziwi się, że różne centra podchodzą do kwestii marihuany odmiennie. - Przepisy są przecież jednakowe dla wszystkich - mówi. Przyznaje jednak, że szczegółowo ich nie zna i odsyła mnie do kierownika Działu Pobierania - dr Marii Śniecikowskiej.
- Osobiście nie kwalifikuję osób, które są uzależnione od marihuany. Krew takiej osoby może być na różne sposoby mniej wartościowa - zaznacza lekarka. Jednak ona również przyznaje, że cała kwestia nie jest w przepisach uregulowana w sposób definitywny.
- Ostateczna decyzja o zakwalifikowaniu kogoś należy zawsze do lekarza przeprowadzającego wywiad z kandydatem - mówi moja rozmówczyni. Tę interpretację potwierdza także dyrektorka Narodowego Centrum Krwi. Nie przedstawia jednak żadnego zapisu, który mówiłby bezpośrednio o tym, jak lekarze powinni traktować osoby mające w przeszłości kontakt z marihuaną. Wydaje się więc, że wszystko zależy od jednostkowej decyzji lekarza.
Dr Śniecikowska podkreśla z kolei w trakcie naszej rozmowy, że zgłoszenie lekarzowi faktu uzależnienia od marihuany jest "moralnym obowiązkiem krwiodawcy".
Co jednak z tymi, którzy palą nieregularnie i nie są uzależnieni? Wygląda na to, że jeśli będą w tej kwestii szczerzy, a jednocześnie po prostu źle trafią, mogą dostać się na listę "dożywotnio zdyskwalifikowanych" tylko dlatego, że kiedyś zapalili skręta.
I nie ma znaczenia, że wiele innych placówek ich krwią by nie pogardziło - zwłaszcza teraz, w czasie wakacji, kiedy jak co roku w całej Polsce szpitalom brakuje krwi .
Z prośbą o interpretację przepisów, które regulują oddawanie krwi przez osoby korzystające z marihuany, zwróciliśmy się do Ministerstwa Zdrowia. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS