Nie będzie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy. "Musimy zobaczyć dowody. Niech oddadzą broń"

Rzecznik ukraińskich sił zbrojnych Andrij Łysenko odrzucił dziś apel przywódcy separatystów, który wezwał do czasowego zawieszenia broni. Zdaniem wojskowego do zaprzestania operacji wymierzonej przeciwko prorosyjskim buntownikom może dojść tylko wtedy, jeśli oddadzą broń i się poddają.

- Jeżeli ta inicjatywa miałaby zostać potraktowana poważnie, musimy zobaczyć dowody pokojowych działań. Niech wywieszą białe flagi i oddadzą broń - mówił Łysenko i dodał, że do tej pory nie zaobserwowano wśród separatystów kroków zmierzających do zawieszenia bądź zakończenia walk.

Wypowiedź rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w Kijowie to odpowiedź na wczorajszą propozycję lidera samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandra Zacharczenki. Według jego słów rebelianci są gotowi do rozejmu z siłami rządowymi, aby umożliwić niesienie pomocy humanitarnej na wschodnią Ukrainę.

Wcześniej agencja AP poinformowała, że dzień po złożeniu propozycji o zawieszeniu broni nadal trwają walki w Doniecku. W wyniku rozpoczętego rano ostrzału zginęła jedna osoba, a dziesięć zostało rannych.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: