Poseł z partii Jarosława Gowina już na początku programu postanowił nie patyczkować się z rozmówczynią. Jej zachowanie uwiecznione na filmiku krążącym po internecie ocenił jednoznacznie. - Zwykły akt chuligaństwa. To, że ktoś się przebiera w taki czy inny strój, nie zwalnia z odpowiedzialności - mówił poseł Żalek najwyraźniej mając w poważaniu wartości takie jak tolerancja. - Osoba, która dopuściła się pobicia, jeszcze to uwiecznia. Ma to znamiona propagowania agresji - mówił o umieszczeniu przez Rafalalę nagrania z zajścia w sieci. - Nie zwykłem się spotykać z chuliganami w studiu telewizyjnym - dodawał oburzony.
- Przepraszam, nie słuchałam tego pana, zamyśliłam się - odparła jakby wyrwana z letargu drag queen. Szybko się jednak pozbierała i przeszła do kontrataku.- Idąc z VIP- roomu z tym panem - mówiła wskazując na posła Żalka - on pięć razy przepchnął się przede mną przed drzwiami i to jest właśnie jego kultura osobista - próbowała zmienić temat. - Pan nie wie, że kobiety przepuszcza się przed drzwiami? - dopytywała. - Może pan jest chuliganem? - zarzucała już bezzasadnie. - Ale pan Jacek Żalek nikogo nie pobił jednakowoż... - zauważył nieśmiało prowadzący program. - Ale może niedługo przytrzaśnie drzwiami - odparowała Rafalala.
Dopiero później zdobyła się na głębsze przemyślenia dotyczące przemocy, której się dopuściła. - Wolałabym dostać taki policzek w twarz niż takie sińce psychiczne, które czuję - wyznała. Wspomniała, że ciągle słyszy się o przemocy wobec mniejszości seksualnych, a tym razem sytuacja się odwróciła. - W końcu to ta druga strona dostała w twarz, to był symboliczny policzek - próbowała przekonywać.
- Prawdziwy mężczyzna potrafi przyjmować taki policzek - rzuciła jeszcze na swoją obronę desperacko. - A obok pana siedzi kobieta - pouczała Żalka. - A czy mogę zobaczyć, co jest w dowodzie osobistym? - poseł pytając, raz jeszcze przypomniał o swoim istnieniu i wyznawanych wartościach.
Przypomnijmy: w internecie można zobaczyć filmik, na którym znana warszawska drag queen Rafalala bije po twarzy mężczyznę, który ponoć nie chciał wynająć jej mieszkania i określił ją obraźliwym mianem, mówiąc o niej "to coś".
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS