- Złożyłem obszerną relację z mojej obecności na Woodstocku. Wydaje mi się, że można by ją streścić jednym zdaniem: cieszę się, że tam byłem - tak zaczął swoje krótkie wystąpienie po spotkaniu z abp. Henrykiem Hoserem były proboszcz parafii w Jasienicy, ks. Wojciech Lemański.
Ksiądz dodał, że na festiwalu z jego ust "padło jedno lub drugie słowo, które można by lepiej przemyśleć, albo też jakiegoś słowa zabrakło". - Moim zamiarem było pojawienie się tam jako katolicki kapłan zaangażowany w dialog chrześcijańsko-żydowski, i zachowania młodych ludzi, którzy mnie słuchali, wskazują, że tak moją obecność tam odczytywano - dodał.
- Mój przekaz trafił jednak do szerokich kręgów społeczeństwa, a nie był skierowany do wszystkich - tak ks. Lemański mówił o kontrowersjach, które pojawiły się po jego wystąpieniu podczas XX Przystanku Woodstock.
Chodzi o słowa: - Czy nasi biskupi się zmienią? Prawdopodobnie nie. Jeden z biskupów, który był moim profesorem w seminarium, właśnie kiedy mówiliśmy o tym, że nie podoba nam się skostnienie Kościoła i ci biskupi, którzy mówią właściwie do ścian, a nie do ludzi, powiedział nam coś takiego: "to pokolenie musi wymrzeć. Brzydkie słowa, ale oni się już nie zmienią.
Po tych wypowiedziach spekulowano, że ks. Lemańskiemu grozi nawet zawieszenie w obowiązkach, jednak dziś jego wyjaśnienia zostały przyjęte przez abp. Hosera.
- Warto zaznaczyć, że ta burza, która wybuchła po moim wystąpieniu, to zasługa m.in. dziennikarzy. To była samonakręcająca się spirala. Ksiądz biskup nie dostrzegł po obejrzeniu mojego całego wystąpienia nic, co byłoby niewłaściwe - wyjaśniał ks. Lemański. - To było wystąpienie skierowane do młodych ludzi na festiwalu. Inaczej przemawia się do kleryków w seminarium i ludzi w kościele, a inaczej do młodych na Przystanku Woodstock - dodał.
Ks. Lemański oświadczył, że nie wycofuje się z żadnego ze słów wypowiedzianych na Woodstocku. - Niektórym mogło się zdawać, że chcę powiedzieć coś innego, niż mówiłem. Jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam. Nikomu nie chciałem zrobić krzywdy czy przykrości - mówił.
Kapłan powiedział też, że podczas Przystanku wyspowiadał wiele osób. - Przydałem się nie tylko jako ten, który odpowiada na pytania, ale także jako ten, który pomaga pojednać się z Bogiem - oświadczył.
Lemański poinformował, że przyjął nominację do pracy jako duszpasterz w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii. - To trudne wyzwanie, ale jest na pewno bardzo potrzebne. Będę się starał zgodnie z zleceniami lekarzy poznać pacjentów oddziałów Centrum i służyć im swoim słowem i posługą sakramentalną - powiedział.
- Ksiądz arcybiskup wysłuchał mojej relacji na temat mojego udziału w dialogu chrześcijańsko-żydowskim. Zaakceptował moją działalność na tym polu i prosił, abym częściej niż dotychczas informował go o moich działaniach - powiedział ks. Lemański.
- Rozmawialiśmy też na temat parafii w Jasienicy. Ksiądz arcybiskup wyraził zgodę na mój udział w niektórych liturgiach. W najbliższą niedzielę wezmę udział w obchodach 110-lecia tamtejszej straży pożarnej, oczywiście za zgodą miejscowego proboszcza i przy jego udziale - oznajmił kapłan.
- Spotkanie ks. Lemańskiego i abp. Hosera to dowód, że jesteśmy w żywym Kościele, a miłosierdzie to to, co w Kościele dominuje. Bardzo się cieszę, że ks. Lemański będzie się realizował jako kapłan ds. dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Myślę, że podobnie odbiera to abp Hoser. To nowy początek - ocenił spotkanie rzecznik prasowy Kurii Warszawsko-Praskiej Mateusz Dzieduszycki.
Więcej o zapowiedziach rozmowy ks. Lemańskiego i abp. Hosera >>>
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS