Nowa Prawica ma dwóch posłów w Sejmie - Przemysława Wiplera, który dołączył do partii jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, i Jarosława Jagiełłę, byłego posła PiS.
Jak podaje "Rzeczpospolita" , decyzja o dołączeniu Jagiełły nie spodobała się działaczom partyjnym. Zarząd ugrupowania ustalił kilka dni temu, że szefowie lokalnych struktur nie będą przyjmować deklaracji członkowskich od polityków innych partii.
- Po naszym sukcesie obawiamy się, że jeżeli obecni posłowie zapiszą się do naszej partii, nawet z dobrej woli, to będą podejrzenia, że robią to koniunkturalnie - powiedział "Rz" europoseł KNP Stanisław Żółtek.
Wokół transferu posła PiS zrodził się wewnątrzpartyjny konflikt. Wielu członkom nie podoba się dotychczasowa działalność Jagiełły, m.in. poparcie wotum zaufania dla rządu czy głosowanie za podniesieniem wieku emerytalnego.
Działacze spierają się też o to, czy deklaracja złożona przez Jagiełłę, jest jednoznaczna z przystąpieniem do partii. - Według mojej interpretacji statutu każdy, kto podpisze deklarację, że popiera program, jest kandydatem na członka - powiedział Janusz Korwin-Mikke, który przyjął, lecz nie podpisał, deklarację Jagiełły.
W czwartek ma się odbyć posiedzenie Rady Głównej partii, podczas którego ma być przedyskutowana kwestia utworzenia Koła Nowej Prawicy w Sejmie. Za takim rozwiązaniem opowiada się Janusz Korwin-Mikke.
Żółtek jest zdania, że napływ nowych polityków może zaszkodzić KNP. - Powitamy ich z przyjemnością po wyborach do Sejmu - powiedział.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS