Radny SLD Grzegorz Pietruczuk przekonuje, że inwestycja nie była prowadzona jak należy i przypomina, że otwarte w 2012 roku lotnisko zostało zamknięte na ponad rok, po czterech miesiącach działania.
- Marszałek Adam Struzik wobec nikogo nie wyciągnął konsekwencji, tylko bronił zarządu spółki do upadłego. Radnym nie chciano udzielić informacji o sytuacji lotniska ani o umowie, jaką zawarto z liniami Ryanair, żeby po przerwie powróciły do Modlina. A podobno jest ona bardzo niekorzystna - mówił "Życiu Warszawy" Pietruczuk .
Sejmik mazowiecki ma 30 proc. udziałów w podwarszawskim lotnisku.
Marek Miesztalski, skarbnik sejmiku i szef rady nadzorczej w spółce Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin, uważa natomiast, że choć umowa z Ryanairem jest mniej korzystna niż ta sprzed zamknięcia lotniska, to nie generuje strat, a 45,5 mln zł to strata i tak mniejsza, niż planowano. Przekonuje też, że oskarżenia SLD to "cyniczne kłamstwa".
Z lotniska w Modlinie miały latać linie typu low-cost, czyli Wizzair i Ryanair. Po zamknięciu portu, które było spowodowane wadą pasa lotniczego, do Modlina wrócił tylko Ryanair.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS