Do osunięcia się ziemi doszło z powodu silnych opadów deszczu w tym regionie. Na miejscu katastrofy pracuje wojsko. Żołnierze starają się odblokować koryto rzeki Sunkoshi. Jeśli szybko tego nie zrobią, może dojść do powodzi, bo poziom wody niebezpiecznie się podnosi.
W operacji udział biorą saperzy. Do tej pory wywołali dwie kontrolowane eksplozje, ale koryto nadal jest zablokowane. - Sytuacja jest poważna. Bardzo obawiamy się konsekwencji powodzi - mówi rzecznik nepalskiej armii Jagadish Pokharel.
Wciąż trwa akcja ratunkowa. Służby szukają ocalałych w pogrzebanych domach. Do tej pory z gruzowiska wydobyto osiem ciał. Władze zastrzegają, że liczba ofiar może się zwiększyć.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS