Pereira i Sikorski kłócą się na Twitterze. "Od kilku miesięcy brak odpowiedzi na pytanie, o jakie winy chodzi"

?Panie Ministrze, uważałbym z tym tłumaczeniem ws. wraku (Tupolewa). Skoro za politykę zagraniczną odpowiada Macierewicz, to dlaczego Panu płacą?" - pytał w październiku na Twitterze Samuel Pereira. Ponieważ odpowiedź udzielona mu przez Radosława Sikorskiego okazała się być niewystarczająca, teraz, po dziewięciu miesiącach, dziennikarz postanowił kontynuować wątek katastrofy smoleńskiej.

"Opozycja może pomagać lub przeszkadzać. Macierewicz teoriami zamachowymi zdejmuje odpowiedzialność za faktyczne rosyjskie winy" - tak na zarzuty Pereiry odpowiedział wtedy szef MSZ. Wczoraj dziennikarz portalu Niezalezna.pl postanowił kontynuować rozmowę na Twitterze i ustalić, jakie winy miał na myśli Sikorski.

"Winą rosyjską były błędy w naprowadzaniu samolotu"

"Od kilku miesięcy brak odpowiedzi na pytanie, o jakie faktyczne rosyjskie winy chodzi. Doczekamy się?" - przypomniał Pereira i od razu umieścił link do napisanego przez siebie artykułu. W teście zatytułowanym "Sikorski o "rosyjskiej winie" ws. Smoleńska. Za co odpowiada Moskwa? Publikujemy listę" dziennikarz wymienia zarzuty skierowane do Rosji. - Rozdzielenie wizyt, sprowadzenie samolotu na śmierć, niszczenie dowodów, propaganda, matactwo - to, zdaniem autora, główne grzechy Moskwy .

Na odpowiedź Sikorskiego nie trzeba było długo czekać. "Winą rosyjską były błędy w naprowadzaniu samolotu, które mogły być podstawą do roszczeń, zamiast chybionych teorii zamachowych" - napisał minister. Gdy do dyskusji włączył się Rafał Ziemkiewicz, szef MSZ jeszcze raz zapewnił: "Śledztwo prowadzi prokuratura i nikt nie przedstawił wiarygodnej alternatywy wobec konkluzji raportu Millera".

"Premier udawał, że nic o tym nie wie"

Pereira nie dał się jednak zbić z tropu. "Gdy na konferencji naukowej 120 polskich naukowców przedstawiło wyniki swoich prac, PDT (premier Donald Tusk - przyp. red.) udawał, że nic o tym nie wie" - napisał w odpowiedzi i zamieścił odpowiedni dowód w postaci filmu. Sikorski nie odniósł się jeszcze do tego materiału, ale nie zapowiada się, żeby tym stwierdzeniem dziennikarzowi udało się zakończyć dyskusję.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: