"Islamski antysemityzm w Niemczech demaskuje przerażającą lukę w polityce integracyjnej"

W wielu niemieckich miastach odbyły się demonstracje z okazji solidarności z Palestyńczykami. Tym razem obyło się bez zamieszek. "Islamski antysemityzm" nadal jest jednak tematem dyskusji i to o tym zjawisku rozpisuje się niemiecka prasa w swoich weekendowych wydaniach.

"Die Welt": "Prezydent RFN powiedział swego czasu, że islam należy do Niemiec. Wielu muzułmanów nagrodziło go oklaskami. To, że żyją w Niemczech, argumentowali wówczas, jest podstawą wymiany kulturalnej i moralnej, która od stuleci łączy trzy religie świata. Dlatego muzułmanie, oklaskujący wtedy Christiana Wulffa, wyraźnie muszą się opowiedzieć przeciw antysemickim ekscesom na antyizraelskich demonstracjach. Chodzi o pytanie, czy w ramach politycznego konfliktu wolno demonizować religie i ich wyznawców. Kiedy mowa o islamie, przedstawiciele muzułmańskich organizacji walczą z tym codziennie i bardzo głośno. Słusznie. Ale kiedy mowa o Żydach, są powściągliwi, prawie niemi".

To nie problem imigrantów...

"Hannoversche Allgemeine Zeitung": "Islamski antysemityzm w Niemczech demaskuje przerażającą lukę w polityce integracyjnej: urodzeni i wychowani tu ludzie identyfikują się z postaciami w dalekiej Strefie Gazy. Z wartościami obowiązującymi w ich niemieckiej ojczyźnie, nie bardzo wiedzą, co zrobić. Nie jest to problemem imigrantów, tylko całego społeczeństwa. Przede wszystkim jednak nie, jak niektórzy twierdzą, policji i wymiaru sprawiedliwości, tylko szkół".

"Der Tagesspiegel": "Nie mniej zgubny jest ukryty antysemityzm. Niemieckie społeczeństwo nie potrafi sobie z tym poradzić: nikt nie chce podsycać uprzedzeń wobec imigrantów i narazić się na zarzut ksenofobii. Tłumaczy to, dlaczego nikt nie ma odwagi bliżej się przyjrzeć, jak bardzo wśród berlińczyków tureckiego i arabskiego pochodzenia rozpowszechniona jest nienawiść do Żydów. Znawcy twierdzą, że w wielu muzułmańskich rodzinach nienawiść ta jest częścią wychowania. Kto głosi nienawiść, porusza się poza naszym społeczeństwem, podkreśla przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech Aiman Mazyek. Czas, by deklarację tę głoszono w berlińskich meczetach. I dobitnie wskazywano, że w tolerancyjnym Berlinie dla nagonek nie ma pobłażliwości, a przestępstwa z nienawiści będą bezwzględnie karane".

Władza musi reagować

"Sächsische Zeitung": "Akurat nam nie wolno dopuścić do ani jednego przypadku zagrożenia Żydów na niemieckiej ziemi. Oczywiście, że władza musi temu przeciwdziałać. Ale także społeczeństwo obywatelskie: ze względów historycznych czy tak czy owak, ze względu na zachowanie demokracji i po prostu ze względu na szacunek do samych siebie".

"Reutlinger General-Anzeiger": "Kiedy od izraelskich rakiet ginie niewinna palestyńska ludność cywilna, należy to piętnować i potępiać. Jeżeli jednak w imieniu tych ofiar ukryci w anonimowości społecznościowych sieci ważą się wydobywać z zakamarków III Rzeszy antyżydowskie hasła i usprawiedliwiać politykę Hitlera i zainicjowany przez niego Holokaust, wówczas jest to obrzydliwy antysemityzm o nacjonalistycznym podłożu. Wszyscy musimy się poderwać przeciwko temu i podnieść nasze głosy".

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed