Swoim wpisem o tym, jak zrobił zakupy bezdomnemu, który poprosił go o jedzenie, Tomasz Motyliński wywołał falę pozytywnych komentarzy. Mężczyzna, który stara się pomagać potrzebującym, wykorzystał moment sławy - pojawił się m.in. w telewizji, o swoich motywach opowiedział także w wywiadzie dla Gazeta.pl . "Chciałbym po prostu, żebyśmy zaczęli zwracać uwagę na ludzi w potrzebie" - mówił.
Dziś napisał na Facebooku, że ktoś oblał mu samochód białą farbą. Na dowód tego zamieścił zdjęcia. Dodał, że zgłosił już sprawę policji. "Do wandala: Jeśli chcesz mi przekazać jakąś wiadomość, to napisz list następnym razem lub spróbuj podejść i porozmawiać albo zwyczajnie dać mi w ryj. Bądź mężczyzną, choć jeden raz w życiu" - napisał.
- O godz. 21.30 auto było jeszcze całe. Dziś rano zszedłem i oczy ze zdumienia otworzyłem. Auto jest, swoją drogą, kompletnie zdewastowane, farba wlała się we wszelkie otwory, w serwisie mi powiedzieli, że remont będzie kosztował kilka tysięcy złotych - opisuje w rozmowie z nami Motyliński.
Pytany przez nas, czy otrzymywał negatywne wiadomości po tym, jak jego profil stał się nagle popularny, mówi, że "kilka osób na Facebooku" napisało mu "przykre rzeczy", ale coś takiego "trudno mu było sobie nawet wyobrazić". - Czuję się dziwnie. Nie wydaje mi się, by ktoś miał powody do tego. Ciężko to w ogóle skomentować. Szanuję cudzą własność i wolałbym, aby tak samo było w moim kierunku. Ale nie chciałbym rzucać oskarżeń w stronę jakiegokolwiek człowieka czy grupy - podkreśla pan Tomasz. - Nadal głęboko wierzę w ludzi - dodaje.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS