Kilkadziesiąt trumien ze szczątkami ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego, który 17 lipca został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą, dotarło wczoraj do Holandii.
Na ich cześć wybrzmiał capstrzyk "Last Post", a zgromadzeni na lotnisku w Eindhoven - wśród nich król Holandii Wilhelm Aleksander i królowa Maxima, premier Mark Rutte i przedstawiciele krajów, z których pochodziły ofiary - oddali hołd zmarłym minutą ciszy. Flagi państw, których obywatele zginęli w katastrofie, opuszczono do połowy masztów. W chwili lądowania samolotów w kościołach w Holandii zabrzmiały dzwony.
Żołnierze w galowych mundurach wynosili z obu samolotów trumny - jedna po drugiej. Dla każdej przeznaczono karawan pogrzebowy. Następnie kolumny w eskorcie policji wyruszyły do bazy wojskowej w Hilversum, gdzie ciała zostaną poddane identyfikacji. Na trasie przejazdu trumien ustawiały się grupy ludzi - mieszkańców Eindhoven i przyjezdnych - którzy również chcieli oddać cześć zmarłym.
Niektórzy obserwowali konwój w ciszy, inni żegnali rodaków oklaskami. Brama wjazdowa do bazy lotnictwa wojskowego, a także fragmenty ogrodzenia zostały udekorowane kwiatami.
17 lipca br. na wschodzie Ukrainy katastrofie uległ boeing 777 Malaysia Airlines lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Większość z prawie 300 ofiar katastrofy stanowili Holendrzy.
Władze Ukrainy i przedstawiciele państw zachodnich podejrzewają, że samolot padł ofiarą wystrzelonej przez rosyjskich separatystów rakiety ziemia-powietrze.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS