"Przecenialiśmy naszą rolę na Wschodzie. To misyjne podejście musiało skończyć się fiaskiem" [PUBLICYŚCI]

- Latami przecenialiśmy naszą rolę na Wschodzie i to misyjne podejście do naszej polityki wschodniej musiało zakończyć się fiaskiem - mówił w Poranku Radia TOK FM Zbigniew Parafianowicz z "Dziennika Gazety Prawnej", komentując sytuację na Ukrainie. - Stawiając tezę, że mamy na Wschodzie specjalną misję do wypełnienia, mówiliśmy, że Niemcy i Francja się nie znają. To nieprawda - podkreślał.

- Co z tą Polską, kiedy okazuje się, że byliśmy mądrzy i głupi zarazem? - pytał w Poranku Radia TOK FM Jan Wróbel. - Mądrzy, bo część polityków zawsze tłumaczyła Zachodowi, że z Rosją nie jest tak, jak oni myślą. A zarazem głupi, bo okazuje się, że nie odgrywamy tu żadnej roli. Sprawdziło się to, o czym mówiliśmy, i zamiast mieć zwrot inwestycyjny, przyjeżdżających do Warszawy ministrów spraw zagranicznych pytających: co robić z tą Rosją? Tylko wy ją rozgryźliście!, wszystko i tak rozgrywa się w Berlinie - mówił prowadzący audycję.

"My jesteśmy na Bugu, czujemy Wschód i widzimy, co się tam dzieje"

- Stawiając tezę, że mamy na Wschodzie specjalną misję do wypełnienia, przy okazji stawialiśmy w tle cichą tezę, że Niemcy i Francja nie znają się, nie mają swoich wywiadów, ośrodków analitycznych, dyplomacji i nic o tym Wschodnie nie wiedzą. To całkowita nieprawda - wskazywał Zbigniew Parafianowicz, szef działu zagranicznego "Dziennika Gazety Prawnej".

Dziennikarz jako przykład wpływów Niemiec na Wschodzie podał działającą na Ukrainie Fundację Adenaura, której budżet ma być większy, zdaniem Parafianowicza, niż wszystkich obecnych w tamtym kraju polskich fundacji.

- Niemcy i Francuzi wiedzą bardzo dużo o Wschodzie i wątpliwe jest stawianie tezy, że my jesteśmy predestynowani do tego, żeby ich pouczać. Bo my jesteśmy na Bugu, czujemy Wschód i widzimy, co się tam dzieje - podkreślał dziennikarz.

"Partnerstwo Wschodnie było traktowane po macoszemu"

Dr Robert Sobiech, socjolog z UW, podkreślał jednak, że teza o szczególnych możliwościach Polski na Wschodzie jest częściowo uzasadniona. - Ukraińcy byli, są i będą otwarci na polskie doświadczenia. Kiedyś implementowaliśmy zachodnie rozwiązania, przefiltrowaliśmy przez naszą specyfikę i lepiej czy gorzej, a zdaniem Ukraińców bardzo dobrze, te rozwiązania teraz działają - mówił socjolog. I teraz Ukraińcy chcą z nich korzystać, choćby zapraszając polskich ekspertów doradzających przy wprowadzaniu tamtejszej reformy samorządowej.

Zdaniem Anny Gielewskiej z "Wprost" kluczowe jest zdefiniowanie polityki wobec największych graczy politycznych. - Unia Europejska i politycy zachodni mieli formalnie nakreśloną strategię w postaci Partnerstwa Wschodniego, które jest w dużej mierze polską zasługą. Tyle że Partnerstwo Wschodnie było traktowane nieco po macoszemu, i w wymiarze finansowym i organizacyjnym - zaznaczyła dziennikarka. - Wszyscy w Unii powinni posypać głowę popiołem i zrewidować swoje spojrzenie na te problemy - stwierdziła.

"Przecenialiśmy naszą rolę na Wschodzie"

- Polska chciałaby być na Wschodzie wielkim graczem. Ale w Kijowie czy Mińsku mimo rytualnych deklaracji, że Polska jest ważna, naszej roli aż tak bardzo się nie oczekuje - przekonywał Parafianowicz. - Ważniejszym partnerem do rozmów są choćby Niemcy, którzy mają pieniądze i wpływy, żeby załatwiać sprawy z Rosjanami. Latami przecenialiśmy naszą rolę na Wschodzie i to misyjne podejście do naszej polityki wschodniej musiało zakończyć się fiaskiem - skwitował.

Więcej o: