Bjorn Ihler : Czuję się już znacznie lepiej niż w okresie śledztwa i podczas procesu. Teraz podróżuję i zwalczam nazizm i prawicowy ekstremizm. Podłożem jest oczywiście nadzieja, która się narodziła po tym, co przeżyłem. Ale żyję moim życiem i panuję nad nim.
- Jest pamięć tego, co się stało, i ona pozostanie. Ale te wspomnienia już mnie nie dręczą.
- Mam luźny kontakt z kilkoma ich krewnymi na Facebooku. Samych chłopców zostawiam jeszcze w tej chwili w spokoju. Jeżeli będą chcieli, to wiedzą, gdzie mogą mnie znaleźć. Wydaje mi się, że ciągle jeszcze jestem dla nich uosobieniem wspomnienia traumy, jaką przeżyli - respektuję to i zostawiam ich w spokoju.
- Tak, to jest moja misja. Sądzę, że zawsze już tak myślałem, niezależnie od tego, co się działo. I tak aktywnie walczyłbym z rasizmem, na rzecz pokoju. Tyle że oczywiście po tym, co się wydarzyło, widzę to wszystko pod innym kątem, i wykorzystuję te doświadczenia w mojej pracy.
- Dla mnie cała ta debata była tylko show. Tuż potem próbowano uchwalić nowe przepisy, by móc dłużej trzymać ludzi w więzieniu, co jest bardzo niedemokratyczne. Czołowa partia, Partia Robotnicza, wezwała mnie, żebym oddawał kierownictwu partii do cenzury wszystkie artykuły, które publikuję w gazetach. To nie ma nic wspólnego z otwartością i demokracją. Myślę, że było wiele pięknych słów o demokracji i otwartości, ale nic z tego nie zostało wdrożone.
- Tak.
- Tak, to ma swoje konsekwencje. Kręgi skrajnej prawicy utrzymują kontakty w całej Europie. Komunikują się między sobą. Przykładem jest korespondencja między Beate Zschaepe i Andersem Breivikiem. Te listy mają to samo podłoże ideologiczne. Zwalczamy wspólnie tę ideologię, ponieważ oni działają na skalę międzynarodową na rzecz swoich rasistowskich celów.
- Nie sądzę, by Breivik zmienił nasze spojrzenie na imigrantów. Breivik i ludzie myślący tak jak on już zawsze tak do nich podchodzili. A reszta społeczeństwa widzi to na swój sposób. Podejście większości w pewnym sensie usprawiedliwiało perspektywę Breivika, ponieważ także jemu wszczepiona została tolerancja - również tolerowanie czegoś, co zostało nam narzucone. Nie, nie sądzę, żeby wielu ludzi zmieniło swoje podejście z jego powodu.
- Miałem wrażenie, że ten proces sięga dużo głębiej i jest bardziej wnikliwy niż proces Breivika. Trwa też oczywiście dużo dłużej, bo ta sprawa jest bardziej kompleksowa, obejmuje więcej oddzielnych czynów. Ale generalnie jest wiele podobieństw.
- Zasadnicza różnica polega na tym, że Breivik zaatakował większość społeczeństwa. Zaatakował młodych ludzi. Celem ataków NSU byli z reguły tureccy imigranci. Na tym polega zdecydowana różnica - ale robili to, hołdując tym samym przekonaniom politycznym.
Bjorn Ihler, 22 lata, był na wyspie Utoya, kiedy prawicowy ekstremista Anders Breivik 22 lipca 2011 r. zastrzelił 68 osób; większość z nich to dzieci i młodzież, uczestnicy letniego obozu zorganizowanego przez Partię Socjaldemokratyczną. Uciekając, Ihlerowi udało się ocalić dwóch chłopców, 8- i 9-latka.
Bjorn Ihler aktywnie angażuje się w działania przeciwko prawicowemu ekstremizmowi i rasizmowi w młodzieżowym, socjaldemokratycznym zrzeszeniu AUF, pisze do norweskiej gazety "Aftenposten" i studiuje teatrologię w Liverpool Institute for Performing Arts.
Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''