"Nie odpuszczajcie!" - krzyczy "Rzeczpospolita" na pierwszej stronie, apelując do unijnych szefów dyplomacji o "stanowczość wobec Rosji". I zestawia katastrofy najpewniej zestrzelonego pasażerskiego Boeinga 777 oraz rządowego Tu 154-M.
Bogusław Chrabota, naczelny "Rzeczpospolitej", w okładkowym komentarzu zaznacza, że tuż po tragedii z kwietnia 2010 r. "przez chwilę czuliśmy solidarność, a może nawet wdzięczność wobec Rosjan". Jednak "rządzący na Kremlu" mieli zrobić wszystko, by naszą wiarę w ich uczciwość i szczerość "podważyć".
"Dziś już nikt nie ma złudzeń. Rosja zachowała się jak państwowy terrorysta" - pisze Chrabota, wytykając Rosjanom "liczne nieprawidłowości, niedbalstwo i manipulacje". Poświęcony jest im obszerny artykuł w dalszej części gazety.
Chrabota podkreśla, że winę za katastrofę nad Ukrainą ponoszą najpewniej Rosjanie i dziś starają się ją ukryć. A na miejscu tragedii dochodzi do rabunków i zacierania śladów. "Mamy wrażenie, że na naszych oczach realizuje się znany nam doskonale scenariusz smoleński" - zaznacza dziennikarz.
Szef "Rzeczpospolitej" przyznaje, że świadomy jest różnic między oboma zdarzeniami. A katastrofę smoleńską przypomina nie po to, by "rozdrapywać ciągle niezabliźnione rany", ale po to, by "przedstawić Europie i światu nasze gorzkie doświadczenie".
Na koniec apeluje do polityków Zachodu: "Bądźcie stanowczy, aż do granic politycznej i ekonomicznej izolacji Kremla. Nie rozmawiajcie z Moskwą w duchu pojednania i zrozumienia". W przeciwnym bowiem razie "świat będzie musiał raz jeszcze pogodzić się z dyktatem Putina".
Cały komentarz w najnowszej "Rzeczpospolitej".