Tomasz Lis w najnowszym "Newsweeku" wskazuje, że batalia o prezydenturę w kontekście zbliżających się powoli wyborów wydaje się rozstrzygnięta, choć właściwie jeszcze się nie zaczęła. Publicysta zauważa, że Bronisław Komorowski ma dziś trzykrotnie większe poparcie niż w tym samym okresie sprawowania urzędu Lech Kaczyński.
Skąd tak wysokie notowania obecnego prezydenta? Lis zaznacza, że bynajmniej nie jest to premia za "nicnierobienie" i unikanie wszelkich kontrowersji. "Komorowski dostaje premię za to, że jest antidotum na największe deficyty naszej polityki. W polityce zdominowanej przez skrajne antagonizmy, powszechną wrogość, demagogię i chamstwo oferuje powagę, powściągliwość i życzliwość. Prezydent sprawnie nawiguje też po niezmiennie wzburzonym morzu społecznych emocji" - pisze szef "Newsweeka".
Jednak świetne wyniki sondażowe zdaniem Lisa mogą być dla prezydenta pułapką. Trudno po Komorowskim spodziewać się, według publicysty, rozzuchwalenia. Ale "gnuśność, samozadowolenie, nadmierna defensywność i zawsze niebezpieczny oportunizm" to realne niebezpieczeństwa. "Nie wydaje mi się, żeby w kraju takim jak Polska prezydent mógł sobie na takie samouspokojenie pozwolić" - zaznacza jednak Lis. I apeluje, by swoje społeczne poparcie prezydent wykorzystał na forsowanie własnych politycznych projektów.
Cały artykuł w najnowszym "Newsweeku".