Przywódcy państw UE nie porozumieli się na wczorajszym szczycie w sprawie obsady najwyższych unijnych stanowisk . Wśród kandydatów na nowego szefa Rady Europejskiej wymieniany jest Donald Tusk.
- Wczorajszy szczyt nie zakończył się powodzeniem, bo przeważył pogląd, by przyjąć wszystkie rozwiązania, obsadzić wszystkie stanowiska w jednym pakiecie - tłumaczył w Poranku Radia TOK FM Leszek Miller, szef SLD.
- Tusk powinien zgodzić się na przejęcie funkcji szefa RE? - pytała Janina Paradowska. - To wybór samego premiera, są argumenty za i przeciw - zaznaczył Miller.
- Niedawno zapytano polityków i dziennikarzy belgijskich, jakie są korzyści z pełnienia funkcji przez Van Rompuya. Odpowiedź brzmiała: żadne. W Polsce panują poglądy, że jak premier zostanie szefem RE, Polska będzie miała niezwykłe bonusy. Otóż nie będzie miała - podkreślił szef SLD. - Ale nie warto tego lekceważyć, bo to prestiżowa i reprezentacyjna funkcja. Choć nie tak władcza jak szef Komisji Europejskiej - dodał.
- Można powiedzieć, że Barosso, a teraz Juncker, czyli szef Komisji Europejskiej, to premier, a Tusk byłby prezydentem. Wszyscy się orientujemy, jakie są uprawnienia szefa rządu i prezydenta - tłumaczył polityk.
Miller przyznał, że fakt uwzględniania Tuska w europejskich układankach politycznych jest osobistym sukcesem premiera. Podkreślił, że Tuska musieli zaakcentować politycy różnych sił politycznych, a w UE to bardzo istotne.