- To ja Nisztora stworzyłem - mówi dla "Polityki" Jan Piński, redaktor naczelny miesięcznika "Uważam Rze", który twierdzi, że to on na początku kariery Nisztora zapewniał mu kontakty z tzw. źródłami.
Piotr Nisztor - jak wynika z tekstu "Polityki", w środowisku zwany "Młodym" - jest dziennikarzem współpracującym z tygodnikiem "Wprost". To on miał skontaktować gazetę z informatorem, który przekazał nagrania rozmów czołowych polskich polityków, brał też udział w nagranej rozmowie z mec. Romanem Giertychem.
Nisztor poprzez swojego ówczesnego szefa z czasów, kiedy pracował w "Gazecie Polskiej", został przedstawiony biznesmenowi, dr. Andrzejowi Kleszczewskiemu, który z kolei wprowadził go w kręgi biznesowe. Tam Nisztor poznał m.in. prezesa SkładówWęgla.pl, Marka Falentę, który usłyszał zarzuty ws. taśm "Wprost".
W swoje kręgi towarzysko-biznesowe wprowadził Nisztora także Piński. - Na urodzinach Piotra widziałem zbiorowisko osobliwości - mówi dawny znajomy Nisztora, dodając, że chodzi mu o "ludzi służb, obecnych i dawnych, nie wyłączając służby bezpieczeństwa".
"Polityka" pisze, że w tzw. środowisku krążą historie o setkach pytań zadawanych przez Nisztora drogą mailową znanym polskim biznesmenom. Według "Polityki" pytania te często odnosiły się do kwestii obyczajowych. Piński również miał otrzymać maila od "Młodego"; w jego pytaniach miały zawierać się pomówienia. Były policjant z trójmiejskiego CBŚ, Jarosław Pieczonka, mówi z kolei o tym, że "podejrzewał, że Nisztor tylko udaje dziennikarza", a tak naprawdę "zbiera na ludzi haki jako trofea, nie do publikacji".
Poprosiliśmy Piotra Nisztora o komentarz do publikacji "Polityki". Choć stwierdził, że "w żaden sposób nie będzie komentował plotek i bzdur, które postanowił opublikować redaktor Pytlakowski" [autor tekstu w "Polityce"- przyp. red.], udało się nam uzyskać od niego kilka wypowiedzi o tekście tygodnika. - Nie wiem, dlaczego redaktor Pytlakowski tak bardzo dziwi się moimi kontaktami i stara się je z mizernym skutkiem opisywać, tym bardziej, że sam od wielu lat ma kontakty z najgroźniejszymi polskimi gangsterami - stwierdził Nisztor.
Dodał, że dziennikarz "Polityki" "podobnie jak niektórzy koledzy i koleżanki wpisał się w operację mającą na celu zdyskredytować moją osobę wszelkimi, nawet najbardziej absurdalnymi plotkami". - A wszystko przez to, że zrobiłem to, co każdy dziennikarz powinien - ujawniłem patologiczne mechanizmy funkcjonujące w kraju - stwierdził Nisztor.
Dziennikarz wyraził też zdziwienie, że "Polityka" nie skontaktowała się z biznesmenami, do których rzekomo miał on wysyłać "setki pytań" dotyczących sfery obyczajowej. - Nie jestem w stanie zrozumieć również dlaczego za zbieranie haków redaktor Pytlakowski uważa przesyłanie merytorycznych pytań mających na celu weryfikację różnego rodzaju informacji podczas przygotowywania publikacji prasowej lub książkowej. To normalne działania podejmowane w ramach pracy dziennikarskiej - mówił nam Nisztor, wyśmiewając też doniesienia "Polityki" o tym, kogo rzekomo gościł na swoich urodzinach. Stwierdził, że to, kogo zaprasza, to jego prywatna sprawa. - Ale jeśli redaktor Pytlakowski będzie tak bardzo ciekawy, to z wielką chęcią zaproszę go w tym roku na moje 30. urodziny - podsumował.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS