Policja: Funkcjonariusze w Gorzowie postrzelili mężczyznę, ale osiągnęli cel

- Policjanci postrzelili agresywnego mężczyznę w nogę. Jego życiu nic nie zagraża. Czekamy na zgodę lekarzy na jego przesłuchanie - powiedział podkom. Sławomir Konieczny, rzecznik KWP w Gorzowie Wlkp. w TVN 24. - Cel działań policjantów został osiągnięty - dodał Konieczny.

Zdarzenia jak z filmu rozegrały się wczoraj na jednej z ulic w Gorzowie Wielkopolskim. Policja postrzeliła mężczyznę, który z tłuczkiem do mięsa i nożem demolował samochody, a później zaatakował funkcjonariuszy (później okazało się, że leczył się psychiatrycznie).

"Cel został osiągnięty"

Zdarzenie zarejestrował na amatorskim nagraniu jeden ze świadków. Po publikacji filmu pojawiły się wątpliwości co do zachowania policjantów - internauci zarzucali im, że oddali za dużo strzałów, że nie oddali strzału ostrzegawczego, że działali niepewnie. Zachowanie funkcjonariuszy tłumaczył dziś w rozmowie z TVN 24 Konieczny:

- Cel działań policjantów został osiągnięty. Zanim powiadomiono policję, mężczyzna zniszczył 13 samochodów i dwie witryny. Był uzbrojony w przedmioty, którymi mógł pozbawić życia wiele osób. Policjanci strzelali kilkanaście razy, by wyrządzić jak najmniejszą krzywdę sprawcy - mówił.

- Policjanci nie mogli oddać strzałów ostrzegawczych w górę, kierowali broń jak najbliżej ziemi - obok tego mężczyzny - by nie zrobić komuś krzywdy. W przepisach nigdzie nie jest powiedziane, że strzał ostrzegawczy ma być oddany w górę, te pierwsze strzały policjantów można uznać za ostrzegawcze, a kiedy ktoś ucieka, można użyć broni - mówił rzecznik, komentując fragment nagrania, na którym widać, że agresywny mężczyzna w pewnym momencie próbował uciec policjantom.

"Czekamy na możliwość przesłuchania"

- Życie tego człowieka nie jest zagrożone. Może upłynąć trochę czasu, zanim złoży wyjaśnienia, kiedy pozwoli na to jego stan ogólny. Jestem przekonany, ze mężczyzna zostanie przesłuchany w tym tygodniu, czekamy tylko na zgodę lekarzy. Może spodziewać się zarzutów zniszczenie mienia i czynnej napaści na funkcjonariuszy z użyciem niebezpiecznych przedmiotów - zapowiada Konieczny.

Rzecznik dodał, że "wielu policjantów przepracowuje długie lata, a nie uczestniczą w takiej akcji". - Ci funkcjonariusze są po rozmowie z psychologiem, w ciągu kilku dni wrócą do służby. W tej chwili toczą się dwa odrębne postępowania, nasze wewnętrzne oraz czynności prokuratora. Będzie badany zapis filmowy i relacje świadków, dopiero wtedy będzie można mówić o wnioskach. Za kilka dni będzie wiadomo, co ustalił prokurator - powiedział Konieczny.

"Nieczepianie się policji - rola dziennikarzy"

Za funkcjonariuszami, którzy interweniowali w Gorzowie Wlkp., stoi murem ppłk Krzysztof Przepiórka, były dowódca grupy szturmowej GROM. Przepiórka mówi, że w Gorzowie policjanci chcieli trafić w nogi napastnika, co jest "trudne, kiedy ten jest w ruchu". - Dlatego strzelali kilkanaście razy. Moim zdaniem oddali też strzały ostrzegawcze, w ogóle przed strzelaniem długo się wstrzymywali i ich reakcja była prawidłowa - dodaje.

- W przypadkach, kiedy ktoś ma narzędzie, którym może zadać śmierć lub kalectwo, policjanci nie powinni mieć broni w kaburze. Oczywiście, zawsze można zrobić coś lepiej, pewnie antyterroryści sprawniej przeprowadziliby tę akcję. Ale, jeśli mamy do czynienia z normalnym patrolem, uważam, że policjanci wykonali swoją pracę prawidłowo. Można się kłócić o szczegóły, ale uważam, że w tej sytuacji zrobili wszystko, co było ich w mocy - ocenia ekspert.

Przepiórka wyraźnie prosi, aby podkreślić, że jego zdaniem "rolą dziennikarzy jest to, żeby w takich sytuacjach nie czepiać się policji". - Jeśli ktoś podniesie rękę na funkcjonariuszy, musi liczyć się z tym, że straci życie i zdrowie. To powinien być przekaz skierowany do ludzi. To społeczeństwo jest ofiarą, a nie bandyta - mówi podpułkownik.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: