Wczoraj w Gorzowie Wielkopolskim policja postrzeliła mężczyznę, który z tłuczkiem do mięsa i nożem demolował samochody , a później zaatakował funkcjonariuszy. Natomiast dziś w szpitalu w Rudzie Śląskim agresywny pacjent demolował sprzęt i rzucił się na wezwanych policjantów. Został postrzelony i zmarł na stole operacyjnym .
- Feralna seria - stwierdził w Poranku Radia TOK FM Jan Wróbel. Zauważył, że narzekania na źle wyszkoloną i strzelającą do ludzi policję to nie nowość. - Wydaje się, że po to mamy policjantów, by nas chronili przed ludźmi uzbrojonymi, choćby w tłuczek do mięsa. I organizowanie wielkiej fali potępienia wydaje mi się nonsensowne - zaznaczył publicysta.
Policja to "mafia za publiczne pieniądze"? Agresja zamiast fachowości >>>
- Ale czy potępienie nie dotyczy tego, jak policja zachowywała się, zanim oddała strzały? - pytała Renata Kim z "Newsweeka", odnosząc się do incydentu z Gorzowa (w mediach krąży film z interwencji policji). - Na filmie wyraźnie widać, że policjanci są w rozsypce i nie mają pojęcia, co zrobić. Kilka miesięcy temu też mieliśmy pokaz totalnej nieporadności policjantów, którzy nie byli w stanie obezwładnić mężczyzny. I chodzi nie o to, czy policja strzela, czy nie, ale o to, że nie bardzo wie, jak sobie radzić z niesfornymi obywatelami - wskazywała.
Piotr Pytlakowski z "Polityki" zauważył, że sytuacja wykraczała poza pewne standardy. Policjanci wezwali mężczyznę do zachowania spokoju i odłożenia narzędzi. - Normalny obywatel współpracuje w takiej sytuacji. A ten obywatel nie był normalny. Leczy się psychiatrycznie i trudno oczekiwać, by zachował się tak, jak oni będą chcieli. I w tym momencie policjanci stracili głowy - podkreślił dziennikarz.
- Pytanie, czy powinni byli użyć broni. Jeśli jest realne zagrożenie, policjant ma do tego prawo, nawet obowiązek. Zastanawiałem się, czy policja nie mogła użyć innych metod: wezwać posiłki, obezwładnić tego człowieka tak, jak się obezwładnia dzikie zwierzęta łapane czasem w miastach, czyli wystrzelić siatkę ze specjalnego urządzenia. Policjanci wydawali się średnio wytrenowani. Sposób, w jaki się poruszali, świadczy o tym, że joggingu raczej nie uprawiali - stwierdził.
- Mówi się, że policjanci zachowali się OK, bo strzelali w nogi - dodał Pytlakowski. - Ale przyjrzyjcie się temu filmowi. To była bezwładna strzelanina, ten facet miał szczęście, że to się tak skończyło. Kule, które odbijały się od muru, były na wysokości jego klatki piersiowej - wskazywał. - Nie jest łatwo utrzymać broń, jeśli się nie jest wytrenowanym - westchnął w końcu.
Pytlakowski przypomniał, że średni staż policjantów na służbie spada. - Nie wiem, jak jest w prewencji, ale w dochodzeniówce średni staż to 3 lata. W wydziałach kryminalnych 3,5 roku - mówił. Przyczyna to odchodzenie doświadczonych funkcjonariuszy na wcześniejsze emerytury. Skutek? Jak na załączonym obrazku.
Cezary Michalski, publicysta "Krytyki Politycznej", zwrócił uwagę na pewien paradoks. - Mamy coraz więcej raportów na temat pobić na komendach, po których zblatowane sądy i prokuratury stwierdzają później, że pobity nie został pobity, bo tak zeznali funkcjonariusze. Jednocześnie coraz więcej pewnego oportunizmu wobec silnych. Mieliśmy sytuację w Poznaniu, że arcybiskup wezwał do fizycznego uniemożliwienia wystawienia spektaklu, przyłączył się do niego prezydent miasta, a komendant policji powiedział, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa. To jest oportunistyczne zachowanie - wskazywał publicysta.
- Wobec silnych przestajemy egzekwować monopol przemocy państwowej, a jak facet z tłuczkiem wybiegnie, od razu do niego strzelamy. Boję się takiej patologii - mówił Michalski.
Nastroje tonował Wróbel: - Jestem z pokolenia, które pamięta, że w latach 90. wszechwładna komunistyczna milicja się rozsypała. Działała tchórzliwie, a na ulicach nie było bezpiecznie. Coś się od tego czasu zmieniło. Jest twardsza, bardziej dynamiczna... - mówił. - Jest lepiej wyszkolona, lepiej dofinansowana, lepiej wyposażona i dowodzona - dodał Pytlakowski. - I żebyśmy nie wrócili do sytuacji, w której policjant boi się interwencji - zaznaczył prowadzący Poranek Radia TOK FM.
- Nie chciałbym tylko, by policjant nie bał się kogoś, kogo może skatować z kolegami na komisariacie, a żeby się bał kogoś, kto może mu zrobić krzywdę - stwierdził kwaśno Michalski. - Jestem absolutnie przeciwny przemocy na komisariatach, ale tu chodziło o to, że funkcjonariusze nie potrafili sprawnie obezwładnić szaleńca. To jest problem, oni nie są wyszkoleni, a to podstawowa umiejętność. Przypomnijcie sobie z filmów, jak wygląda zwykła drogowa akcja amerykańskich policjantów! - mówiła Kim.
- Byłem elementem takiej akcji. O mało nie zostałem zastrzelony przez amerykańskiego policjanta, który wpadł w histerię, bo tydzień wcześniej zastrzelono mu kolegę - skontrował Michalski. - Nie gloryfikuję amerykańskiej policji. Ale polscy policjanci powinni być w stanie obezwładnić człowieka - zaznaczyła publicystka.
Pytlakowski podkreślił, że policjanci w Gorzowie nie byli w stanie obezwładnić mężczyzny. Nie mieli paralizatorów czy siatki. - Gdyby je mieli, nie sięgaliby po broń. Zrobili to, bo nie byli w stanie go obezwładnić. Miał nóż, jakąś pałę. Nie jest łatwo obezwładnić człowieka, który może cię w każdej chwili śmiertelnie poranić - skwitował dziennikarz.