Falenta zwija swoje interesy. I zapowiada: Będę teraz emerytem

Marek Falenta, biznesmen, któremu prokuratura zarzuca współudział w procederze nielegalnego podsłuchiwania i nagrywania polityków, m.in. w restauracjach Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room - sprzedaje swoje firmy. Straty związane ze swoim zatrzymaniem w związku z taśmami ?Wprost? szacuje na 40 mln zł. Już teraz zapowiada, że będzie dochodził odszkodowania od skarbu państwa.

Obszerny wywiad z przedsiębiorcą zamieszcza dzisiejsza "Rzeczpospolita". Okazuje się, że Falenta, któremu sąd ostatnio cofnął zakaz opuszczania kraju - rezygnuje z prowadzonych przez siebie biznesów. - Sprzedaję zarówno akcje Hawe, jak i ZWG - oświadczył. Na tych transakcjach ponoć jednak nie ma szans zarobić. - Liczę, że stracę maksymalnie około 40 mln zł - przyznaje. - Będę dochodził odszkodowania od skarbu państwa - zapowiada.

Falenta: Poświęcę się swojej rodzinie

Jakie ma plany na przyszłość? - Będę teraz emerytem. (...) Zostaję w Polsce. Nigdzie indziej mi się tak nie podoba. Tyle tylko, że po ostatnich wydarzeniach straciłem motywację do pracy. Zamiast budować firmy i dawać pracę wielu tysiącom ludzi, poświęcę się teraz bardziej swojej rodzinie. Ciężko było mi podjąć taką decyzję - przyznaje.

Sama sprawa zarzutów związanych z aferą podsłuchową zdaje się jednak nie spędzać snu z powiek biznesmena. - Chciałbym zobaczyć jakiekolwiek dowody. Ja też bywałem w VIP-roomie w Sowie. Czy to nie dziwne, że nie dostałem żadnego esemesa ostrzegawczego, że treść nagrań będzie publikowana? - pyta Falenta.

Przypomnijmy - Markowi Falencie oraz jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce postawiono zarzuty współudziału w nielegalnym podsłuchiwaniu polityków i urzędników. Falentę w sprawie ma obciążać kelner Łukasz N., który w restauracji Sowa & Przyjaciele nagrywał spotkania w VIP-roomie.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: