Prof. Chazan twierdzi, że Dębski miał prawo dokonać aborcji: "Termin 24. tygodnia nie jest granicą". Dębski: "mija się z prawdą"

Odwołany dyrektor szpitala św. Rodziny twierdzi, że jego zagorzały krytyk prof. Dębski sam także odmówił aborcji jego pacjentce. - On odmówił, ale jego nikt o to nie oskarża - mówił prof. Chazan. - Twierdzenia prof. Chazana są niezbyt eleganckie, bo przecież to jego postępowanie było powodem przekroczenia granicznego terminu - twierdzi ginekolog, dr Grzegorz Południewski.

- On odmówił, ale jego nikt o to nie oskarża. Media najwyraźniej uznały, że choć ja powinienem był wydać zgodę na aborcję, to on nie musiał tego zrobić - mówił prof. Bogdan Chazan na łamach "Do Rzeczy" o prof. Romualdzie Dębskim, dyrektorze Szpitala Bielańskiego. Chazan zwracał w ten sposób uwagę, że krytykujący go Dębski sam także umył ręce i nie podjął się przeprowadzenia aborcji na przysłanej ze szpitala św. Rodziny pacjentce.

Wedle prof. Chazana Dębskiego nie tłumaczy wcale fakt, że w momencie, gdy pacjentka pojawiła się w Szpitalu Bielańskim, upłynął już 24. tydzień ciąży, uznawany za graniczny dla legalnego jej przerwania. - Termin 24. tygodnia nie jest wcale taką granicą. Nie ma takiego przepisu - utrzymywał Chazan, podkreślając, że wedle jego wiedzy ten powszechnie przyjęty termin jest całkowicie umowny. Czy rzeczywiście tak jest?

Wyjątki od reguły...

- Czy ta granica jest sztywna? W jakimś sensie tak, choć z pewnością nie trzeba się jej trzymać co do dnia - twierdzi ginekolog i położnik dr Grzegorz Południewski, adiunkt Instytutu Położnictwa i Ginekologii białostockiej Akademii Medycznej.

Jego opinię podziela prof. Marian Filar, specjalista zajmujący się prawem lekarskim. Wedle niego granica 24. tygodnia "w sposób w miarę jasny" oddziela okres dopuszczalności aborcji od momentu, w którym nie jest już ona dopuszczalna. - Nie oznacza to jednak, że jeśli ktoś przekroczy ten termin np. o kilka minut, łamie prawo. Od tej ogólnej reguły mogą być wyjątki, jeśli tego właśnie wymaga dobro pacjentki albo jej nienarodzonego dziecka - przyznaje profesor.

Raport z kontroli przeprowadzonej w szpitalu Św. Rodziny wykazuje, że podobne przekonanie podzielali także niektórzy lekarze tam pracujący, jak np. dr Agnieszka Czarnecka-Świerkot, zastępca kierownika tamtejszego oddziału położnictwa. Ale zupełnie inaczej na tę sprawę patrzy sam prof. Dębski.

...czy sztywna granica

- Prof. Chazan mija się z prawdą - przekonuje dyrektor Szpitala Bielańskiego i tłumaczy, że termin graniczny legalności usuwania ciąży jest zdefiniowany w polskim prawie w dwóch miejscach. Pierwszym z nich jest ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 roku. W tym dokumencie rzeczywiście nie ma mowy o 24 tygodniu, lecz o "zdolności do życia pozałonowego".

- Zdolność przeżycia pozałonowego to zdolność do samoistnego oddychania, własnej czynności serca, ale to wcale nie znaczy, że dziecko będzie żyło i może skończyć studia - mówi Dębski. I dodaje, że fakt przeżycia 10 dni przez dziecko Pani "Agnieszki" dowodzi mimo wszystko, że dziecko to osiągnęło zdolność do życia pozałonowego.

Krajowy Konsultant po stronie Dębskiego

Prof. Dębski powołuje się jednak także na wyrok Sądu Najwyższego z 13 października 2005 roku , który w jego opinii wyraźnie wskazuje na to, że aborcji można dokonać nie później niż w 24 tygodniu ciąży.

Co ważne, opinię taką podziela także konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii prof. Mirosław Wielgoś. Jego ekspertyza, cytowana w raporcie z kontroli w szpitalu św. Rodziny, brzmi: "Zasadne wydaje się (...) przyjęcie granicy 24. tygodnia ciąży jako wieku, w którym dziecko ma realne szanse przeżycia (...)". W związku z tym "(pomimo pewnych wątpliwości) za graniczny termin (...) należy uznać koniec 24. tygodnia ciąży" - czytamy w raporcie.

W rozmowie z nami prof. Dębski tłumaczy, że właśnie takiej interpretacji prawa trzymał się podejmując decyzję o odmowie aborcji. - Kobieta trafiła do nas na badania USG już po upłynięciu terminu dopuszczalności aborcji i była tego świadoma. Przeprowadzone badania wykazały, że płód waży 800 g, czyli o 300 g więcej niż wynosi typowa waga w momencie granicznym. W takiej sytuacji podjąłem decyzję, że nie możemy przeprowadzić aborcji. Robiąc inaczej, złamałbym prawo - kwituje Dębski.

"Zrzucanie winy"?

- Doskonale rozumiem prof. Dębskiego. Gdyby podjął inną decyzję, byłaby ogromna afera, że jego szpital nielegalnie przeprowadził aborcję w 25. tygodniu ciąży, a Chazan miałby w ręku mocny argument do gnębienia Dębskiego - mówi z kolei dr Grzegorz Południewski.

Lekarz dodaje, że drobiazgowa analiza tego, czy granica dopuszczalności przebiega dokładnie w 24. tygodniu, czy też można ją nieco naginać, jest w pewnym sensie jałowa. Dlaczego? Ponieważ w praktyce podobne, graniczne przypadki, zdarzają się bardzo rzadko.

- Na ogół najpóźniej w 20. tygodniu wszystko jest jasne: badania dają klarowny obraz sytuacji i pozostaje jeszcze cały miesiąc na ewentualną aborcję. Po to właśnie badania diagnostyczne przeprowadza się odpowiednio wcześniej, by szybko wykryć wszelkie poważne wady płodu i ewentualnie mieć czas na podjęcie decyzji - mówi dr Południewski.

Dlatego w sporze Dębskiego z Chazanem lekarz zdecydowanie bierze stronę tego pierwszego, twierdząc, że "to Chazan zawalił". - Twierdzenia prof. Chazana są niezbyt eleganckie, bo przecież to jego postępowanie było powodem przekroczenia granicznego terminu. Już w 16. tygodniu były wszelkie medyczne przesłanki ku temu, by zdecydować się na aborcję, jednak profesor takiej decyzji nie podjął. To, co teraz robi, to zrzucanie winy na innych - ocenia dr Południewski. Co na to Ministerstwo Zdrowia?

W sprawie oceny tego, jak interpretować zapis o granicznym terminie dopuszczalności legalnej aborcji, zwróciliśmy się do Ministerstwa Zdrowia. Wedle rzecznika resortu kluczową cezurą jest "chwila osiągnięciaprzez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej".

W przekazanym nam piśmie rzecznik tłumaczy, że poza ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, pojęciem "osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia" posługuje się także Kodeks karny (§ 3 przepisów art. 152 i 153). "W doktrynie prawa karnego najczęściej przyjmuje się jako moment graniczny upływ 24. tygodnia ciąży (osiągnięcie wagi ok. 500 g), kiedy dziecko może przeżyć przy wykorzystaniu stosownych urządzeń medycznych" - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Zdrowia.

Rzecznik przywołuje także wspomniany wyżej wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 października 2005 r., który również mówi o sztywnej granicy 24. tygodnia. "Jednocześnie należy zastrzec, że przywołane powyżej orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego nie ma mocy prawa stanowionego" - zaznacza Ministerstwo.

O najtrudniejszych momentach w pracy ginekologa przeczytaj w książce "Bez znieczulenia" >>

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: