W tygodnikach: jak Kaczyński pogrywał sobie z "przystawkami". "Drzemie w nim instynkt brutalnego gracza"

- W Jarosławie drzemie instynkt brutalnego gracza. Całe życie był taki. Wikłał partnera w negocjacje, był czarujący i w ostatniej chwili ostro przyciskał go do ściany - cytuje znajomego Kaczyńskiego "Newsweek". Tygodniki mniej więcej w ten sposób opisują rozmowy, jakie prowadził PiS z Polską Razem i Solidarną Polską przed Kongresem Zjednoczenia Prawicy. Rozmowy, które dla Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina skończyły się fiaskiem.

A zaczęło się tak obiecująco. Gowin po raz pierwszy miał spotkać się z prezesem PiS jeszcze w czerwcu. Za tym spotkaniem szybko poszło kolejne. - Gowin wrócił z tych rozmów zauroczony. Parę osób go przestrzegało, że Kaczyński to kuty na cztery nogi gracz, który wciąga go w pułapkę. Nie chciał tego słuchać - przytacza polityka Polski Razem "Newsweek" .

Gowin wkrótce musiał wysłuchać ostrzeżeń współpracowników, bo szybko się okazało, że prezes PiS wcale nie ma zamiaru uhonorować ustaleń. Po pisemnej umowie, którą panowie mieli podpisać przed sobotnim Kongresem Zjednoczenia Prawicy, nie było śladu. A gdy lider Polski Razem zaczął się o nią upominać, usłyszał od Kaczyńskiego, że jest problem, bo partyjny aparat PiS stawia opór. Gowin miał do wyboru albo bez żadnych gwarancji przyjąć wszystkie warunki prezesa, albo zerwać rozmowy. Dwa dni przed kongresem wybrał tę drugą opcję.

Ziobro wydzwaniał do dziennikarzy z pytaniem, co z PiS

Nie inaczej sprawa miała się z Solidarną Polską. Zbigniew Ziobro umówił się z prezesem na spotkanie na Nowogrodzkiej niecały tydzień przed kongresem. W ostatniej chwili ktoś z Prawa i Sprawiedliwości - "Newsweek" stawia na Adama Hofmana - powiadomił dziennikarzy, że lider ziobrystów zjawi się w biurze PiS błagać prezesa o przebaczenie. Ruch miał na celu upokorzenie Ziobry i utrudnienie tym samym ewentualnego połączenia sił. Ziobro w ostatniej chwili poprosił o zmianę miejsca spotkania. Już na spotkaniu miał zażądać od prezesa wszystkich czwartych miejsc i kilka jedynek na listach do parlamentu dla swoich działaczy. Kaczyński miał od razu powiedzieć, że o to będzie trudno. Panowie mieli ponownie porozmawiać dwa dni później.

Dwa dni później Ziobro cały dzień bezskutecznie czekał na telefon z Nowogrodzkiej. Według "Newsweeka" w pewnym momencie miał się tak zniecierpliwić, że zaczął "wydzwaniać do znajomych dziennikarzy z pytaniami, czy wiedzą, co się dzieje w PiS". Telefon jednak milczał nie tylko tego dnia, ale i następnego. W międzyczasie ziobryści otrzymali za to imienne zaproszenia na kongres - zaproszenie nie dotarło podobno tylko do samego Ziobry.

Czarnecki: Opowiadanie o jakiejś "koalicji" to bajki

Jarosław Kaczyński nigdy nie chciał żadnej koalicji na prawicy, tylko - jak od dawna mówili komentatorzy - wchłonięcia pomniejszych ugrupowań. - W Jarosławie drzemie instynkt brutalnego gracza. Całe życie był taki. Wikłał partnera w negocjacje, był czarujący i w ostatniej chwili ostro przyciskał go do ściany - cytuje znajomego Kaczyńskiego "Newsweek".

O tym, jak naiwni okazali się Ziobro i Gowin, mówi już otwarcie Ryszard Czarnecki w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy". - Skuteczny prawicowy projekt polityczny może być tylko jeden. To lista PiS, na której poza politykami naszej partii znajdą się również politycy z małych partii prawicowych, które nie przekroczyły progu w wyborach europejskich. Opowiadanie o jakiejś "koalicji" to bajki. Centroprawicowi wyborcy chcą jednej listy, a nie kolejnego "Konwentu św. Katarzyny".

O. Rydzyk kibicuje teraz Ziobrze i Ruchowi Narodowemu

Wobec fiaska negocjacji z PiS ziobryści dogadali się z gowinowcami, z którymi w ostatni piątek powołali wspólny klub parlamentarny Polska Solidarnie. W razie czego Ziobro na podorędziu ma jeszcze radykalny Ruch Narodowy, z którym rozmawiał już na temat ewentualnej współpracy. Co ciekawe, jest to plan, któremu według obu tygodników pobłogosławił już o. Tadeusz Rydzyk. Najlepszym na to dowodem ma być fakt, że w ostatnich tygodniach w "Rozmowach niedokończonych" na antenie Radia Maryja ziobryści często gościli z narodowcami.

- O. Rydzykowi od dawna zależy, by na prawicy powstał alternatywny wobec PiS podmiot. I nie chodzi wcale o zastąpienie partii Kaczyńskiego, tylko możliwość rozgrywania konkurencyjnych ugrupowań. W takim układzie głos o. Rydzyka znaczyłby po prostu dużo więcej - cytuje jednego z polityków PiS "Wprost" .

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: