Podczas negocjacji (z których, jak już dziś wiemy, nie wyszło nic) kwestię smoleńską miał poruszyć sam Kaczyński. Według dziennikarzy "Newsweeka" prezes wyznał Jarosławowi Gowinowi , że w zamach nie wierzy, dopuszcza zaś możliwość wypadku będącego "skutkiem ubocznym celowego obniżania bezpieczeństwa prezydenta".
Co jeszcze ciekawsze - w rozmowie miało nie paść ani słowo o Macierewiczu i jego licznych spiskowych teoriach, a Kaczyński w kwestiach Smoleńska, w razie wygranych wyborów, nie przewidywał jakichś nadzwyczajnych działań, poza dymisją kilku urzędników i przyspieszeniem śledztwa.
Wątek smoleński w rozmowie z Gowinem miał zająć raptem... trzy minuty.
Jednak zupełnie inaczej przedstawia to lider Polski Razem. W rozmowie z serwisem wPolityce.pl przyznaje , że rozmowa ws. katastrofy smoleńskiej faktycznie była krótka, ale nie można na tej podstawie wyciągać wniosków, że Jarosław Kaczyński porzucił teorię o zamachu. "To bzdura. Chcę stanowczo zdementować te informacje. Nie było niczego takiego" - powiedział Gowin.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS