O. Gużyński: Katolicy nie rozumieją, jak powinny wyglądać relacje państwo - Kościół

- Kompromis między świeckim państwem a Kościołem istnieje na wielu płaszczyznach. Gdyby nie istniał, to mielibyśmy wojnę religijną - mówił na antenie TOK FM o. Paweł Gużyński. Przyznał jednak, że czasem mamy do czynienia z ?wojną werbalną?. - Rozmawiamy o poważnych problemach za pomocą języka stricte wojennego. To niedopuszczalne - stwierdził.

- Odnoszę wrażenie, że cała akcja z podpisywania deklaracji wiary i następstwa w postaci odmowy przeprowadzenia zabiegu aborcji, wskazania innego lekarza to taka cicha próba obejścia kompromisu i wywarcia presji, której skutkiem miałoby być zaostrzenie ustaw - powiedział o. Gużyński i podkreślił, że lekarze używający klauzuli sumienia i ich poplecznicy "nie szukają otwartej dyskusji". Dominikanin apelował jednak, by nie patrzeć na skrajności w dyskursie publicznym.

Moralne zwycięstwo i co dalej?

- Niektórzy katolicy w Polsce uważają, że są rugowani z kultury, to właśnie ich prawa są ograniczane i mają coraz mniej do powiedzenia. Próbują zabrać głos w debacie publicznej i robią to w sposób nieporadny, bo nie do końca rozumieją, jak powinny wyglądać relacje między Kościołem a państwem - tłumaczył Gużyński i dodał, że "większość katolików i część biskupów nie potrafi sobie z tym poradzić".

Dominikanin próbował także opisać uczucia tych osób. - Ci katolicy, którzy protestowali przeciwko spektaklowi "Golgota Picnic", uważają, że obraża się ich Boga, a więc nie są szanowani, i na to reagują. Podobnie w przypadku prof. Chazana - zwalnia się katolika, który postąpił zgodnie ze swoim sumieniem, więc katolicy uważają, że są rugowani z przestrzeni publicznej - mówił.

- Rozpoczęto akcję podpisywania deklaracji wiary i nikt nie zadał sobie pytania, jakie wywoła to skutki społeczno-prawne. Zostali moralnymi zwycięzcami i tylko to się dla nich liczy. Skutek długofalowy będzie taki, że państwo przyciśnięte do muru, w jawny lub nie sposób, powoła do życia kliniki aborcyjne. I ja się pytam - czy ktoś z tych działaczy, którzy inicjowali tę akcję, pomyślał, że taki może być skutek ich działania? - oburzał się Gużyński.

Nieporadni katolicy

- Istnieje problem nieporadności i braku zrozumienia dla współczesnej przestrzeni publicznej przez część katolików. Stąd te bąki, napięcia i poczucie, że katolicy chcą zagarnąć świeckiej republice zbyt dużo przestrzeni - tłumaczył dominikanin.

Ojciec Gużyński mówił też o politykach będących katolikami i ustanawiających prawo według swojej perspektywy światopoglądowej. - Część posłów to katolicy i jako przedstawiciele tej grupy społecznej realizują swoje pomysły i swoje cele. Nie można robić zarzutu katolikom z tego, że biorą udział w życiu politycznym - mówił i dodał, że jego zdaniem postępowanie takich posłów nie jest dyktowane przez biskupów. - To katolicy z krwi i kości i myślą tak sami z siebie - stwierdził.

Więcej o: