Mało kto pamięta, że aż do 2001 r. Polacy mogli swobodnie spożywać alkohol na powietrzu. Zmieniła to nowelizacja ustawy "O wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi" z 1982 r.
Winny zamieszania wśród fanów picia "pod chmurką" stał się ustęp 2a w art. 14 ustawy, który mówi: "Zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów".
Powszechnie nie pamięta się jednak o tak szczegółowym zapisie. Używa się raczej określenia "zakaz picia w miejscu publicznym". O to, czym ono jest, pytamy Marka Zemstę z Komitetu Obywatelskiego "Piwo pod Chmurką" * . - Miejsce publiczne to według prawa miejsce dostępne dla nieokreślonej liczby osób, ale ten zwrot nie pojawia się w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości - mówi Zemsta.
Na sformułowanie o miejscu publicznym lubią jednak powoływać się funkcjonariusze straży miejskiej i policji, którzy mogą ukarać spożywających alkohol stuzłotowym mandatem. Bezsprzecznie legalne jest spożywanie alkoholu w ogródkach kawiarnianych. Alkohol tam serwowany jest jednak przeważnie droższy niż ten sprzedawany w sklepie.
Są jednak miejsca, w których możemy się napić bez narażania się na konsekwencje prawne, oczywiście jeśli nie śmiecimy, nie hałasujemy i nie łamiemy ogólnie przyjętych norm społecznych.
Bloki i klatki schodowe: - Takie miejsca jak blok czy jego okolice nie podlegają zakazowi, bo w myśl prawa nie są ani ulicą, ani parkiem czy placem - mówi Zemsta. - Okolica bloku to co do zasady najbliższa okolica, która prawnie do niego przynależy - wyjaśnia i dodaje, że pić alkohol można np. na klatkach schodowych czy w windach, "jeśli nie zabrania tego regulamin budynku".
Zemsta zastrzega jednak, że władze lokalne mogą poszerzyć rejony, w których obowiązuje zakaz, dlatego też aby legalnie spożywać alkohol poza domem czy knajpą, należy zapoznać się z lokalnymi przepisami.
Parki, place, ulice: - Ulica to bardzo szeroki zakres i obejmuje nie tylko samą jezdnię, ale chodnik i pobocze - mówi Zemsta. Picie alkoholu na ulicy jest bezsprzecznie zakazane. Podobnie jest z parkiem. Nieważne, czy jest to park krajobrazowy, miejski, narodowy czy nawet skrawek ziemi porośnięty trawą, który w nazwie ma słowo "park".
A więc piknik w parku, któremu towarzyszy spożywanie alkoholu czy nawet jedno piwo na ławce, naraża nas na konsekwencje prawne. Podobnie jest w przypadku wszystkich placów.
Plaże i bulwary: - W polskim prawie nie ma zapisu zabraniającego spożywania alkoholu na plaży - mówi Zemsta. Nie ma różnicy, czy jest to plaża nadbałtycka czy nad rzeką w mieście. - Jeżeli regulamin plaży tego nie zabrania, możemy spokojnie tam pić alkohol. Istnieją też regulacje regionalne mówiące o zakazach dotyczących plaż - wyjaśnia nasz rozmówca. Podobnie jest z nadrzecznymi bulwarami; w różnych miejscach są one różnie traktowane przez lokalne władze. W Warszawie są np. uważane za ulicę, w Krakowie - za park. Zarówno z regulaminem plaży, jak i prawem lokalnym należy się zapoznać.
Samochód: - We własnym samochodzie zaparkowanym na ulicy można pić, bo nie jest on miejscem publicznym. Nie jest przecież dostępny dla nieograniczonej liczby osób. Tak długo, jak kierowca będący "pod wpływem" nie porusza się tym autem, nie ma podstaw do interwencji stróżów prawa - mówi Zemsta.
Brama kamienicy, teren niezabudowany: - W bramach kamienic możemy pić alkohol (uwaga na regulamin budynku). Jeżeli jesteśmy poza terenem zabudowanym, również - tłumaczy nasz rozmówca. Możemy więc pić na podmiejskich łąkach czy w lasach. Tu znów trzeba jednak pamiętać o uregulowaniach regionalnych i regulaminach danych miejsc.
Zasłonięcie puszki/butelki papierem: Wiele osób uważa, że jeśli nie będzie widać, co piją, nie zostaną ukarane za spożywanie alkoholu. To mit, który został spopularyzowany prawdopodobnie przez amerykańskie filmy, których bohaterowie, pijąc alkohol na powietrzu, przeważnie mają butelki owinięte nieprzezroczystym papierem.
- Zakrywanie butelki czy puszki bądź przelanie alkoholu do innego pojemnika może zmniejszyć prawdopodobieństwo wykrycia tego, że pijemy alkohol. Policjantowi będzie trudniej to udowodnić. Natomiast polskie prawo mówi jasno, że "pod chmurką" nie wolno spożywać alkoholu bez względu na jego opakowanie - obala mit Zemsta.
- Jeśli stróże prawa uznają, że spożywamy alkohol, i będą w stanie to udowodnić - a mogą zamówić ekspertyzę - to mandat nałożą. Jeżeli powiemy im, że pijemy sok, a pijemy alkohol, mają prawo wziąć nas na posterunek i udowodnić nam, że jednak piliśmy coś mocniejszego - dodaje nasz rozmówca.
Jeśli dzieci nie widzą, wszystko jest w porządku: Popularne jest przekonanie, że Ustawa o wychowaniu w trzeźwości zabrania spożywania alkoholu w miejscach publicznych, bo osoby pijące na ulicy mogą dać zły przykład dzieciom, które to obserwują. A więc jeśli w okolicy, w której pijemy, nie ma żadnych dzieci, powinniśmy uniknąć kary.
- Sam fakt obecności dziecka nie jest nigdy badany podczas wystawiania mandatu - mówi Zemsta, obalając tym samym mit. Dlaczego więc właściwie nie możemy pić "pod chmurką"?
- Moim zdaniem Ustawa o wychowaniu w trzeźwości to smutny relikt PRL-u. Sprawia, że głównymi konsumentami na powietrzu są niestety bezdomni alkoholicy, i to właśnie ich widzą dzieci. Władza dysponuje szeregiem innych środków, którymi może karać za wandalizm czy naruszenia spokoju, a karze za samo spożywanie alkoholu - uważa nasz rozmówca.
Wypowiedź tę przedstawiliśmy Krzysztofowi Hajdasowi, zastępcy rzecznika prasowego komendanta głównego policji. - Zadaniem policji jest egzekwowanie prawa. Policjant, podejmując interwencję, sam podejmuje decyzję o nałożeniu bądź nie mandatu czy też udzieleniu pouczenia. Wszystko zależy od okoliczności - mówi Hajdas. - W każdej sytuacji osoba, której proponuje się ukaranie mandatem, może odmówić jego przyjęcia i wtedy sprawa trafia do sądu - podkreśla zastępca rzecznika.
Picie napoju typu radler: Odkąd na polskim rynku pojawiły się tzw. radlery, wiele osób uważa, ze bezkarnie można je pić w każdym miejscu. Napoje te są połączeniem jasnego piwa i zwykle cytrusowej lemoniady lub innego napoju bezalkoholowego, a na ich opakowaniach możemy przeczytać, że zawierają 2-3 proc. alkoholu, i ta właśnie niska jego zawartość często wprowadza konsumentów w błąd.
- W polskim prawie alkoholem jest wszystko, co jest mocniejsze niż 0,5 proc., i taki napój nie może być spożywany w miejscach zabronionych w ustawie. Napój typu radler jest alkoholem i nie można się nim raczyć "pod chmurką". Dowolnie pić można za to piwo bezalkoholowe, którego zawartość procentowa nie przekracza 0,5 proc. - wyjaśnia Zemsta.
Za piwo nie dostaniemy mandatu, za wódkę tak: To kolejny mit. - Z naszych informacji wynika, że dla stróżów prawa to, co pijemy, nie ma znaczenia. Nakładają mandat za jedno piwo, jak i za picie alkoholi wysokoprocentowych. Jeśli chodzi o samą ustawę, faktycznie rozróżnia ona wysoko- i niskoprocentowe alkohole i w miejscach takich jak ośrodki szkoleniowe i domy wypoczynkowe nakłada zakaz spożywania tych pierwszych. Ale jeśli chodzi o picie w miejscu publicznym, nie ma to znaczenia - mówi Zemsta.
Co zrobić w sytuacji, w której pijemy alkohol na powietrzu, ale wiemy, że nie łamiemy prawa, a mimo to funkcjonariusze policji czy straży miejskiej chcą nam wystawić mandat?
- Z zasady każde zatrzymanie nas przez służby w dowolnym celu powinno mieć podstawę prawną. Należy więc żądać jej podania. Jeśli policjant upiera się, że spożywamy alkohol niezgodnie z prawem, a my wiemy, że nie ma przepisu, według którego chce na nas nałożyć mandat, trzeba mu to powiedzieć - uważa Zemsta.
- Dobrą praktyką jest nagrywanie wszelkich rozmów z funkcjonariuszami (należy ich poinformować, że nagrywamy rozmowę) i ich wylegitymowanie, bo mamy do tego pełne prawo. Wszelkie uchybienia w procedurze zatrzymania mogą być skarżone u komendanta. Proponowałbym uświadamiać funkcjonariuszy, że nie działają zgodnie z prawem (jeśli faktycznie tak jest!), i taka informacja będzie przekazana ich przełożonym, jeśli nie odstąpią od czynności - radzi nasz rozmówca.
Komitet Obywatelski "Piwo pod Chmurką" od 2012 r. walczy o zmiany w prawie, które ułatwiłyby nieco miłośnikom spożywania alkoholu na powietrzu delektowanie się ich ulubionymi napojami.
Komitet próbował nawet zebrać 100 tys. podpisów pod projektem nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości, która wprowadzałaby zapis, że rady gmin mogłyby wprowadzić zakaz spożywania alkoholu tylko w miejscu, które znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowań mieszkalnych, szkół i przedszkoli.
- Zebranie podpisów ze względu na krótki termin przewidziany polskim prawem (3 miesiące) nie udało się. W zbieranie zaangażowaliśmy kilkanaście osób i zebraliśmy kilkanaście tys. podpisów. Jeżeli założyć, że 2 min zajmuje zebranie jednego podpisu, to są to jakieś 3 tys. roboczogodzin - mówi Zemsta.
- Polskie prawo nie ułatwia więc przeprowadzania takich inicjatyw. Obecnie jesteśmy w trakcie rejestracji pełnoprawnego stowarzyszenia, planujemy też zbiórkę funduszy i wtedy wystartujemy z większymi siłami - zapowiada nasz rozmówca.
UWAGA!!! Niniejszy artykuł nie ma na celu namawiania kogokolwiek do spożywania alkoholu gdziekolwiek poza miejscami do tego wyznaczonymi. Jest jedynie zestawieniem i omówieniem popularnych mitów krążących na temat picia alkoholu na świeżym powietrzu i ma na celu informowanie czytelników o przysługujących im prawach. Opisane w nim kwestie nie łamią przepisów obowiązujących w Polsce.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS