- Jeśli szpital w Wołominie podpisuje kontrakt na pełen zakres świadczeń ginekologiczno-położniczych, a w statucie wpisuje, że nie wykonuje świadczeń, to powinien podpisać kontrakt z innym szpitalem na wykonywanie świadczeń, których sami nie wykonują - tłumaczyła dziennikarka.
Jej zdaniem, rozdzielenie kontraktów na przerywanie ciąży i pozostałe świadczenia, a takie rozwiązanie proponował m.in. prof. Chazan, to "kompletny idiotyzm". Cichocka podkreślała, że zabieg aborcji jest marginesem w działaniu oddziałów ginekologiczno-położniczych. - Aborcji wykonuje się w Polsce setki, a porodów są setki tysięcy. To jest margines dopuszczalny przez prawo i prawo powinno być honorowane - stwierdziła.
Dziennikarka krytykowała polskie prawo medyczne, "pełne dziur i niejasności". - Najgorszym wyjściem byłaby stała lista placówek, które wykonują aborcje. Pod wpływem presji fundamentalistów katolickich sytuacja zmienia się z godziny na godzinę i może się zmienić, gdy zmienia się np. ordynator. Poza tym, byłaby to stygmatyzacja. Nieustanne demonstracje pod szpitalami. Nie fundujmy sobie tego koszmaru - mówiła.
Odnosząc się do słów rzecznika NFZ , który tłumaczył, że bez skarg pacjentki Fundusz nie może skontrolować szpitala, mówiła: - Nikt nie udowodni NFZ-etowi, że pacjentka nie otrzymała świadczenia, jeśli sama im tego nie zgłosi.
- W moim przekonaniu klauzula sumienia jest nadużywana. Lekarz może odmówić wykonywania zabiegu, ale szpital to placówka administracyjna - podkreślała i tłumaczyła, że dyrektor szpitala, który posługuje się klauzulą sumienia rozszerzoną na cały swój szpital, nie powinien być dyrektorem szpitala. - Niech będzie lekarzem i korzysta z tej klauzuli sumienia - dodała.
Zauważyła też, że zadaniem dyrektora każdego szpitala jest taki dobór personelu, żeby nie wszyscy lekarze mogli się zasłaniać klauzulą sumienia.