Berlin ma więcej mostów niż Wenecja. Wśród nich słynne Oberbaumbrücke, Warschauer Brücke, kładka dla pieszych Kaisersteg czy most szpiegów Glienicker Brücke między Berlinem i Poczdamem. Zupełnie inny jest najnowszy berliński most - dla wiewiórek. Ma pomóc wiewiórkom i innym małym gryzoniom, na przykład kunom w pokonaniu uczęszczanej ulicy. Wiewiórczy most wisi od ostatniej zimy w południowo-wschodniej dzielnicy Treptow-Köpenick nad ruchliwą ulicą Müggelseedamm.
Jest to już drugi most dla wiewiórek w Niemczech. Pierwszy powstał we Vlotho, miasteczku na zachodzie Niemiec. Berliński most tworzy gruba, 21-metrowa lina umocowana między dwoma drzewami po obu stronach alei. - Dzikie zwierzęta żyją między nami i musimy się nauczyć z nimi współżyć. Ruch na drogach jest dla nich kwestią życia lub śmierci, dla jeży, ptaków i także dla wiewiórek - mówi Ursula Bauer ze stowarzyszenia "Akcja zwierzę".
W kraju takim jak Niemcy zrealizowanie pomysłu mostu dla gryzonia nie jest prostą okolicznością, opowiada Ursula Bauer. Najpierw trzeba było znaleźć właściciela ziemi, na której rosną drzewa. Potem miesiącami trwało poszukiwanie wspinacza, który umocowałby most. Jeszcze więcej czasu zajęło znalezienie odpowiedniego ubezpieczenia, które uwzględniłoby wszystkie możliwe ewentualne szkody.
Most tworzy nie tylko lina, ale też dwa boksy z orzechami, umieszczone na jej przeciwległych końcach. - Zwierzaki precyzyjnie wiedzą, czego chcą. Nie będą korzystały z liny, jeżeli nie zaprowadzi ich dokładnie tam, gdzie chcą - mówi Bauer.
Pomysł zamocowania mostu w Berlinie miał Henrik Zwadlo z Instytutu Ekologii Wodnej i Rybołówstwa Śródlądowego Instytutu im. Leibniza w Berlinie. W drodze do pracy biolog ciągle znajdował na drodze przejechane wiewiórki. Przeciągnięta między drzewami lina wydała mu się dobrym rozwiązaniem.
Podobne inicjatywy znane są na całym świecie. Pierwszy ponoć most dla wiewiórek powstał w 1963 roku w Longview, w stanie Waszyngton w USA. Oficjalnie nosi też nazwę "The Nutty Narrows Bridge". 18-metrowy wiszący most zbudowany jest z aluminiowej konstrukcji i starego strażackiego węża. Kosztował jakieś 720 euro. Przykładem Longview poszły inne miasta. Wiszące mosty dla wiewiórek w różnych wariantach można znaleźć też w Anglii, Belgii, Francji i Holandii.
Wiewiórki są tylko jednymi z niezliczonych dzikich zwierząt żyjących w Berlinie. Wystarczy wyjść nad ranem z knajpy, żeby natknąć się na przykład na lisa. Dzików jest w mieście tyle, że Berlin dorobił się miana "stolicy dzików". Są już nie tylko w parkach i miejskich lasach, ale też w ogródkach domków jednorodzinnych i na osiedlach.
- Różnica między Berlinem a innymi miastami polega na tym, że gdzie indziej dzikie zwierzęta trzymają się raczej peryferii, w Berlinie żyją w samym śródmieściu - mówi artystka Susanna Hertrich, autorka pokazywanej właśnie nad Szprewą aktualnej instalacji o współżyciu ludzi i dzikich zwierząt "Berlin Wild Life".
W Berlinie zwierzęta mogą poruszać się w miarę swobodnie, tłumaczy Hertrich. Miasto pełne jest parków, zwierzęta mogą więc przemieszczać się z jednej oazy do drugiej. - Historia Berlina sprawiła, że w mieście ciągle jeszcze jest pełno nieużytków, opuszczonych placów, które gdzie indziej dawno już zostałyby zabudowane - dodaje. Znakomicie czują się na tych pustkowiach lisy czy króliki. Chyba nigdzie nie żyło w jednym miejscu tyle królików, ile w tak zwanej strefie śmierci, ziemi niczyjej wzdłuż berlińskiego muru, co w fantastyczny sposób pokazał światu Bartek Konopka w swoim filmie "Królik po berlińsku"
Najlepszymi czasami dla dzikich mieszkańców Berlina były wczesne lata 90., po zlikwidowaniu muru i usunięciu enerdowskich umocnień granicznych, uważa Susanna Hertrich. Dzisiaj nie ma już aż tylu pustych terenów, ale ciągle jeszcze są.
Ursula Bauer z "Akcji zwierzę" nie zdołała jeszcze zobaczyć ani wiewiórki, ani żadnego innego gryzonia biegnącego po moście. Nie znaczy jednak, że nikt z niego nie korzysta - jak się wydaje, na Müggelseedamm pod kołami samochodów ginie coraz mniej wiewiórek. Stowarzyszenie rozważa jednak, czy nie zainstalować tam kamery, by czarno na białym sprawdzić, czy zwierzęta rzeczywiście korzystają z mostu.
Rozpięta nad ulicą lina jak dotąd nie budziła oporów. Wręcz przeciwnie, lokalni politycy pojawili się na uroczystym oddaniu jej do użytku, chętnie pozowali do zdjęć. A w międzyczasie miasto zastanawia się, czy także w innych miejscach nie zainstalować takiego wiewiórczego mostu linowego.
Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''