Piotr Nisztor: Trudno mi przyjąć i zrozumieć takie stawianie sprawy. Jego słowa nie były blefem. To on mówił o konkretnych kwotach, to nie ja jakieś sumy rzucałem. To z jego ust padła konkretna propozycja, której nie przyjąłem.
- To jest absurd. Taka jest widocznie linia obrony Romana Giertycha. Jak ja to mogę skomentować? To jest totalna nieprawda po prostu.
- Nie chciałbym teraz wypowiadać się na temat kulis powstawania tej książki, by nie narażać się na kolejne ataki. Mogę powiedzieć tyle: spotykałem się z różnymi osobami i jak książka się ukaże, to na pewno efekt tych spotkań będzie dokładnie opisany. I wtedy na pewno każdy będzie mógł sobie zobaczyć, z kim i w jakiej sprawie związanej z książką się spotykałem.
- Nie będę się do tego odnosił. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, bo to jest pewna "kuchnia" pisania mojej książki. Mogę powiedzieć, że chciałem się kontaktować, i że cały czas staram się przekonać pana Kulczyka, żeby się ze mną spotkał i po prostu porozmawiał. I myślę, że to jest najlepszy komentarz do tej sprawy.
- O życiu. O życiu, o biznesach, o różnych rzeczach. Materiał [do książki o Kulczyku - red.], który zgromadziłem i ciągle gromadzę, jest dość szeroki i dotyczy różnych aspektów działalności - przede wszystkim biznesowej - pana Kulczyka.
- Bądźmy poważni. To jest jakiś absurd. To są oskarżenia, które nie mają żadnych podstaw. Podejrzewam, że gdyby rzeczywiście doszło do takiej sytuacji, Jan Kulczyk podjąłby kroki prawne albo zawiadomił o całej sprawie prokuraturę. Ja tego typu oskarżenia uważam za skandaliczne i nie wykluczam, że osoby, które je rozpowszechniają, otrzymają ode mnie pozwy. Bo to w sposób ewidentny narusza moje dobra osobiste i jest totalną bzdurą.
- Od dłuższego czasu pojawiały się różnego rodzaju plotki na temat tego, że rzekomo sprzedałem prawa do publikacji książki. Ale w momencie, gdy te informacje zaczęły się pojawiać publicznie, gdy pojawiła się kwota 400 tys., musiałem coś zrobić. Ja bardzo transparentnie i rzetelnie podchodzę do tej sprawy i dlatego, żeby przeciąć te spekulacje, postanowiłem wcześniej, niż planowałem, ujawnić kulisy spotkania z Romanem Giertychem.
- Powtórzę: rozumiem, że taka jest linia obrony pana mecenasa. Tyle że to piramidalna bzdura.
- Odpowiem tak: ja nie mam nic do ukrycia. Stąd m.in. ujawnienie tej taśmy. I chciałbym podkreślić, że słowa, które padły z ust Romana Giertycha, to nie są słowa wymuszone, to nie są słowa, które są sugerowane. To są słowa wypowiedziane przez mecenasa, we własnej kancelarii, bardzo wyraźnie, bez mojej inspiracji.
- Tak, jestem obecnie w trakcie rozmów z potencjalnymi wydawcami i mam nadzieję, że po podpisaniu umowy z jednym z nich książka ukaże się w przyszłym roku.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>