O ryzyku postawienia przed Trybunałem Stanu Belka mówi, że podchodzi do niego "z powagą". - Ja już byłem stawiany przed Trybunałem Stanu w 1997 r. Oczywiście robi to na mnie wrażenie. Pierwszy raz spotykam się z tezą, że konstytucję można złamać gadaniem - stwierdza.
Szef NBP podkreśla, że nie ma związku między jego rozmową z ministrem Sienkiewiczem a rezygnacją Jacka Rostowskiego z funkcji ministra finansów. - Trzeba bardzo chcieć taką tezę sformułować, żeby uznać, że dymisja ministra ma jakikolwiek związek z tą rozmową. Przecież o możliwym odejściu Jacka Rostowskiego z rządu było wtedy głośno - mówi i dodaje, że wcale nie oceniał Rostowskiego źle. - Ten fragment wycięto - informuje.
Belka przyznaje, że regularnie spotyka się z obecnym ministrem finansów, by "omówić różne sprawy".
Jego zdaniem współpraca między NBP i rządem nie była zła również podczas sprawowania urzędu przez Jacka Rostowskiego. - Tylko że czym innym jest atmosfera rozmowy, zawsze bardzo kordialna, a czymś zupełnie odmiennym jej skutki. Ale muszę powiedzieć, że w Polsce kwestia spotkań ministra finansów z szefem banku centralnego jest uważana za coś podejrzanego. Przecież potrzeba takich spotkań jest zupełnie oczywista - mówi "DGP".
- Przypomnę, że w tym roku wpłata [z zysku NBP do budżetu państwa - red.] będzie zerowa. I w ramach "pomagania rządowi" mamy najwyższe realne stopy procentowe w Europie. Trzeba naprawdę bardzo źle chcieć, żeby bank ubrać w pomaganie rządowi - tłumaczy Belka.
Belka w rozmowie tłumaczy się też z celu Rady Polityki Pieniężnej, jakim jest inflacja na poziomie 2,5 proc., i efektu - inflacji bliskiej zeru. - To się będę tłumaczyć w Sejmie - deklaruje i dodaje, że mając w perspektywie tłumaczenie się z afery taśmowej, nie obawia się ewentualnej deflacji.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o aferze taśmowej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>>
Jeżeli masz telefon Windows Phone, kliknij tutaj >>>
Jeżeli masz iPhone'a, aplikację znajdziesz pod tym linkiem >>>