- Nie musi być tak, że wybieramy Tuska, bo boimy się Kaczyńskiego. Nie musi być tak, że wiatry historii przywiewają jakiś totalny populistyczny zamordyzm z Kaczyńskim, Macierewiczem i Rydzykiem. Taki triumwirat nam grozi, a z nim znajdziemy się na kilka lat w czarnej "de" - mówił kilka dni temu w rozmowie z Tokfm.pl Jan Hartman , filozof i szef Rady Politycznej Twojego Ruchu.
Pytany o rozpad Twojego Ruchu i kryzys lewicy, Hartman ubolewał, że społeczeństwo jest przekonane o możliwości wyboru "między prawicą a skrajną prawicą". "Jedyna partia, która ma szansę przejąć władzę, to PiS. To rodzaj harakiri, które jest gotowe na sobie popełnić społeczeństwo, bo kompletnie nie wie, co ma robić. Rączym krokiem idziemy do czarnego tunelu" - przekonywał.
Teraz w swoim blogu w serwisie "Polityki" Hartman wyjaśnia , dlaczego jego zdaniem Polacy wchodzą do tego "czarnego tunelu".
Po pierwsze, ludziom nie przeszkadzają "lustracje i nacjonalistyczne wzmożenia", "bo 90% ludzi może mieć pewność, że zemsta polityczna i represje nie dotkną ani ich, ani ich rodzin". Hartman sugeruje w ten sposób, że Polaków polityka nie interesuje. Z wzajemnością.
Po drugie, "odrażająca nacjonalistyczna i religiancka ględa, połączona z jadowitymi oszczerstwami i insynuacjami" ma swoich amatorów. I rzesze ludzi, którzy reagują na nią obojętnością. Zdaniem filozofa sprzyja temu fakt, że polskie społeczeństwo zawsze było karmione jakąś propagandą. "Czy to jest 'sojusz robotniczo-chłopski', czy 'Maryja królową Polski' to naprawdę nie ma znaczenia. Ważne, że od małego nas czymś tam wałkują, więc jesteśmy wywałkowani" - pisze Hartman.
Po trzecie wreszcie, "naród myśli w kategoriach przeznaczenia: no, tak widocznie już musi być; taki to jest kraj". I dlatego Polak musi chodzić do Kościoła, musiał głosować na PZPR, a teraz na PiS, "bo ksiądz tego oczekuje". "A nuż jest Bóg i ksiądz ma do niego jakieś dojścia? Lepiej na wszelki wypadek nie zagłosuję na Tuska, bo jeszcze Bóg podpatrzy i mnie za to ukarze" - kwaśno komentuje Hartman.
Filozof dodaje, że Polacy "lubią trzymać z władzą". "A od władzy słabnącej odwraca się ze wstrętem". Dlatego nikt nie będzie litować się nad tracącym w sondażach Tuskiem. "Skoro więc Tusk nie daje rady Kaczyńskiemu, to widocznie opatrzność wspiera Kaczyńskiego. A skoro opatrzność wspiera, to co ja się będę wyłamywał" - komentuje filozof.