Falenta: Zawsze głosowałem na PO. Teraz to się zmieni. A jakichkolwiek Rosjan widziałem raz

- Zawsze głosowałem na PO, mój ojciec był w KLD, potem w Unii Wolności, nawet współtworzył struktury na Dolnym Śląsku. Teraz już na Platformę nie zagłosuję - mówi w radiu RMF FM biznesmen Marek Falenta w związku z aferą taśmową po publikacji "Wprost". Falenta, odnosząc się do rosyjskiego wątku w sprawie, mówi, "że jakichkolwiek Rosjan spotkał raz".

- O nagraniach "Wprost" dowiedziałem się z internetu po publikacji gazety. W każdej chwili mogę się poddać konfrontacji z menedżerem restauracji Sowa & Przyjaciele, który rzekomo miał mnie wskazać jako osobę, która zleciła mu podsłuchiwanie polityków - mówi w "Kontrwywiadzie" w radiu RMF FM Marek Falenta .

"Nie jestem samobójcą"

Zapytany przez prowadzącego audycję Konrada Piaseckiego, czy to on stoi za podsłuchami, Falenta mówi: - Nie jestem szaleńcem. Nie powziąłbym takiej akcji, nie jestem samobójcą. Biznes to całe moje życie.

- 17 lat jestem na rynku i nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby kogoś podsłuchiwać. Myślę, że w całą tę aferę wplątali mnie baronowie węglowi - oskarża biznesmen. - Oni dziś kupują tanio węgiel od polskich kopalń i sprzedają go bardzo drogo indywidualnym osobom. Ja chciałem oferować Polakom tani węgiel. To jest zemsta baronów węglowych na mnie - dodaje.

Falenta mówi też, że "nie zna wielu polityków z pierwszych stron gazet". - Do tej pory zajmowałem się cały czas biznesem, nie finansowałem żadnych kampanii wyborczych. Zawsze głosowałem na PO, mój ojciec był w nawet KLD (Kongres Liberalno-Demokratyczny, protoplasta PO - red.), potem w Unii Wolności, nawet współtworzył struktury na Dolnym Śląsku. Teraz już na Platformę nie zagłosuję - oświadcza biznesmen.

"Służby pisały raport dla premiera"

- W ciągu ostatnich tygodni działania wszelkich służb co do naszej firmy (SkładyWęgla.pl - red.) się nasiliły. Funkcjonariusze mówili, że muszą napisać raport dla premiera w zakresie importu węgla. Oczywiście z nimi współpracowaliśmy - informuje Falenta.

A co z wątkiem rosyjskim w całej sprawie, o którym informowały media? - Ten wątek jest najśmieszniejszy, bo ja jakichkolwiek Rosjan widziałem raz podczas kurtuazyjnej wizyty na Syberii. Jakiekolwiek nasze rosyjskie kontakty zaczęły się od tego, że otworzyliśmy oddziały naszej firmy na Ukrainie i w Rosji. Nigdy wcześniej się nie kontaktowaliśmy - mówi Falenta.

Piasecki przypomina mu, że biznesmen ma już na koncie jeden wyrok (sprawa dotyczy 2000 r., kiedy pośredniczył w zdobyciu kredytu wypłaconego na podstawie sfałszowanych zaświadczeń o zarobkach - red.). - To była śmieszna sprawa, ale się zatarła. Mogę tylko za to przeprosić i starać się, by się nie powtórzyło - tłumaczy Falenta.

Wywiad z biznesmenem przeprowadziła również "Gazeta Wyborcza" >>>

Chcesz wiedzieć więcej o aferze taśmowej "Wprost"? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: