Jak media w Rosji i Wielkiej Brytanii odbierają polską aferę podsłuchową? Cezary Łasiczka rozmawiał o tym w Radiu TOK FM z Miroslavem Karasem, moskiewskim korespondentem Czeskiej Telewizji, oraz Janem Cieńskim, ekspertem DemosEuropa, który o taśmach "Wprost" pisał dla "The Economist" i "Foreign Policy".
- Rosja się bawi - stwierdził Karas. - Chwali ministra Sikorskiego za odwagę, że tak dobrze określił stosunki między Europą a Stanami. Rosjanom zawsze się podoba, jeśli ich przeciwnicy się kłócą - wskazywał.
- Ujawnienie podsłuchów jest Rosjanom na rękę. Im jest potrzebne, by ich polityczni, ideologiczni przeciwnicy nie trzymali się razem. Dlatego komentują sprawę wesoło i szeroko. Jeśli długo się o Polsce nie mówiło, to teraz wotum nieufności odnotowały wszystkie rosyjskie środki masowego przekazu - relacjonował dziennikarz.
Łasiczka zauważył, że w Polsce wydaje się często, że rosyjskie media bacznie przyglądają się temu, co dzieje się nad Wisłą. - To taka polska choroba stawiania się w roli pępka świata - zaprzeczył Karas. - Rosja nie zajmuje się Polską, raczej samą sobą. Media śledzą każdy krok Putina, chwalą go, a on daje im za to nagrody. Ponad 300 rosyjskich dziennikarzy dostało ordery i nagrody za to, że pisali ładnie o powrocie Krymu do macierzy. Właśnie tym zajmuje się rosyjska prasa, a w dalszej kolejności wydarzeniami na Ukrainie. A Polska jest gdzieś w tle - tłumaczył gość Radia TOK FM.
Jak Rosjanie reagują na pojawiające się przypuszczenia, że to pochodzący stamtąd biznesmeni, a może nawet służby zamieszane są w aferę? - Od razu po ujawnieniu taśm Rosjanie napisali, że i tak będzie na nich - stwierdził Karas, wskazując na dystans tamtejszych mediów do podobnych pogłosek. - To teorie spiskowe. Najpierw patrzyłbym na własne podwórko - ocenił. - Problem Rosji jest taki, że nie jest wiarygodna po tym, co wyrabiała na Ukrainie. A upokorzenie Polski jest teraz Rosji na rękę - zauważył Cieński.
Cieński mówił też o reakcjach Zachodu. - W Wielkiej Brytanii największe echo wywołało to, co powiedział Sikorski, ale w kontekście polityki krajowej - mówił. - On bardzo mocno dokopał Davidowi Cameronowi. Wszyscy wspominają, że byli w tym samym Bullingdon Club z Borisem Johnsonem i Cameronem. I że człowiek, który jest bliskim przyjacielem konserwatystów w Anglii, w wolnej chwili z drugim anglofilem wulgarnie oceniał umiejętności Camerona w polityce europejskiej. To odnotowano, bo Cameron niezdarnie stara się zatrzymać wybór Jeana-Claude'a Junckera na szefa Komisji Europejskiej. Widać, że traci on nawet dotychczasowych sojuszników - skwitował Cieński.