Nisztor sugeruje, że służby idą złym tropem ws. taśm? "Widać, że działają po omacku, zaskoczyło mnie zatrzymanie Marka F."

Piotr Nisztor twierdzi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że zatrzymanie ws. taśm biznesmena Marka Falenty to dla niego "duże zaskoczenie". Dziennikarz śledczy, który zdobył i opublikował wspólnie z redakcją "Wprost" taśmy z nagraniami ważnych urzędników i polityków mówi, że osoby, które podejmowały te decyzje, "będą musiały się tłumaczyć". Czy sugeruje, że służby idą fałszywym tropem?

- Zatrzymanie Marka F. to dla mnie duże zaskoczenie. Podejrzewam, że działania te są związane z faktem, że w ostatnim czasie często kontaktowałem się z nim w związku z przygotowywanym dla 'Pulsu Biznesu' artykułem na temat Składów Węgla - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Piotr Nisztor.

"Widać, że śledczy działają nerwowo i po omacku"

Dziennikarz śledczy, który zdobył i opublikował wspólnie z redakcją "Wprost" taśmy z nagraniami ważnych urzędników i polityków, wypowiada też w wywiadzie zagadkowe zdanie: "Widać, że śledczy działają nerwowo i po omacku. Tyle że za jakiś czas - jak opadną emocje - ci, którzy podejmowali te decyzje, będą musieli się mocno z nich wytłumaczyć". Nie rozwija jednak tego wątku i nie mówi, na jakiej podstawie ocenia negatywnie wiedzę organów państwa i z jakiego powodu sądzi, że decyzje, które podjęli śledczy, były błędne.

Sam Nisztor nie spodziewa się zatrzymania, twierdzi, że wszystkie jego działania były zgodne z prawem. I zapowiada pozwy wobec osób rozpowszechniających "nieprawdziwe doniesienia na jego temat". Nie chce też nawet słowem wypowiadać się na temat informatora, czy go zna, od kiedy ma nagrania, i zapewnia, że nie namawiał do założenia podsłuchów. Podkreśla, że "nie chce brać udziału w podgrzewaniu atmosfery spekulacjami". - Tym bardziej że to, co słyszałem, traktuję jak teorie spiskowe ocierające się o absurdalność - mówi dla "Rz".

Nagranie Kulczyk-Kwiatkowski? "Nie mam, ale jeśli zdobędę..."

W dalszej części wywiadu Nisztor twierdzi m.in., że "ujawnienie (...) taśm przez 'Wprost' doprowadziło do zaprzestania procederu nagrywania najważniejszych osób w państwie". Nie wyjaśnia jednak, dlaczego zakłada, że nikt nikogo już nie nagrywa. Dodaje, że "gdyby nie publikacja, wówczas rozmowy ministrów i posłów i wpływowych biznesmenów w dalszym ciągu byłyby rejestrowane" - również nie tłumacząc, skąd ta pewność.

Mówi też, dlaczego opublikował nagrania: "żeby pokazać patologię i chore mechanizmy funkcjonujące w tym kraju". Dopytywany o rzekomo istniejące nagranie Kulczyk-Kwiatkowski mówi, że "słyszał o nim, ale go nie ma". Zapowiedział, że jeżeli wejdzie w jego posiadanie, to - jeśli będzie to leżało w interesie społecznym - opublikuje je.

Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" >>

Zobacz wideo

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: