- Premier nie odniósł się do taśm w sposób merytoryczny. Łączył tropienie wroga z bagatelizowaniem problemów. Przy aferze hazardowej była merytoryczna odpowiedź, wtedy premier dostrzegł problem. Mam wrażenie, że niezbyt dobrze wybrnął z tej skomplikowanej niewątpliwie sytuacji - mówił w TOK FM dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, odnosząc się do dzisiejszej konferencji prasowej premiera na temat taśm "Wprost" . Tusk poinformował, że Bartłomiej Sienkiewicz, szef MSW, nie zostanie zdymisjonowany.
- Większość dziennikarzy sugerowała, że na pewno dojdzie do dymisji w rządzie. Czy czuje się pan rozczarowany jej brakiem? - pytał swojego gościa Paweł Sulik, prowadzący audycję. - Nie wierzyłem w dymisję ministra Sienkiewicza. Nie uważam, że najważniejszym polskim problemem była, nazwijmy to, niezbyt wysublimowana obyczajowość polskich polityków czy przejmująca nieudolność niektórych z nich - mówił Chwedoruk.
- Odwołanie ministra Sienkiewicza nie wchodziło w grę również dlatego, że to nie jest polityk tak dalece niesamodzielny jak Bartosz Arłukowicz czy Joanna Mucha. Sienkiewicz to człowiek z obrzeży polityki, ale mocno zakorzeniony w polskim życiu publicznym, związany z wrażliwym segmentem służb specjalnych. To nie jest polityk, którego można bezceremonialnie wystawić za drzwi Rady Ministrów i zadowolić ambasadurą w Ułan Bator. To by się wiązało z mocnym przetasowaniem w obrębie obozu władzy. A na to Donald Tusk jest za słaby. Szczególnie w kontekście tych taśm - tłumaczył Chwedoruk.
Chwedoruk zauważył, że opozycja zareagowała na taśmy relatywnie późno, bo kilkadziesiąt godzin po pierwszych informacjach o przecieku. Jego zdaniem dowodzi to, że była zaskoczona publikacją tak samo jak rząd i to nie ona stoi za całą sprawą. - Bez względu na to, kto był inspiratorem, wykonawcą podsłuchów, to za problemy bezpieczeństwa w ostatecznej instancji odpowiedzialność ponosi premier. Stwierdzenie z dzisiejszej konferencji, że "służby już działają", jest takie na poły autoironiczne. Tak naprawdę powinno się powiedzieć, że służby dopiero zaczęły działać - podsumował Chwedoruk.