Tygodnik "Wprost" opublikował w sobotę pierwszą z rozmów, do których nagrań dotarł. Bartłomiej Sienkiewicz, szef MSW, i Marek Belka, prezes NBP, rozmawiają w jednej z warszawskich restauracji o wsparciu przez bank budżetu państwa przed wyborami. W rozmowie pojawiają się wątki dymisji Jacka Rostowskiego.
W internecie pojawiło się także nagranie drugiej rozmowy. Opublikował je serwis TVN24.pl. Jest to zapis rozmowy byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza i byłego szefa GROM Dariusza Zawadki. Rozmowa dotyczy finansów żony Nowaka.
- Nie mam wcale satysfakcji, kiedy po raz kolejny opinia publiczna może się zapoznać z aferami dotyczącymi tego rządu. Po raz kolejny możemy się przekonać, my, wszyscy obywatele, jak przegniły układ polityczny rządzi naszym krajem, jacy to są ludzie - powiedział były szef CBA.
- Najważniejsze w tej sprawie nie jest to, kto to nagrał, ale co nagrał. A druga sprawa: rządzą nami niepoważni i groteskowi ludzie, którzy umawiają się na poważne rozmowy polityczne w knajpach, przy wódce i kawiorze - stwierdził Kamiński. I dodał: - Jeżeli chodzi o rozmowę pana Belki i Sienkiewicza, to ewidentnie mamy możliwość postawienia obu przed Trybunałem Stanu, ponieważ rozmawiają oni o tym, jak ominąć konstytucję w imię wyborczych i politycznych interesów PO.
- Marek Belka został złapany za rękę. Teraz może twierdzić różne rzeczy. A minister Sienkiewicz był ewidentnie wysłannikiem Donalda Tuska, to jest oczywiste dla każdego myślącego człowieka, że załatwiał brudne interesy PO - zaznaczył były szef CBA.
A kto mógł nagrać polityków? - Myślę, że pierwsza lepsza agencja detektywistyczna - stwierdził Kamiński.
Zdaniem Kamińskiego prokuratura powinna natychmiast wszcząć śledztwo i zabezpieczyć materiały, które mają dziennikarze. - Przecież tam jest wprost mowa o utrudnianiu kontroli, ukrywaniu dochodów przez pana Nowaka i jego małżonkę, niepłaceniu podatków i przede wszystkim o manipulowaniu i blokowaniu działań służb skarbowych przez byłego wiceministra i nadzorcę tych służb.
Przypomnijmy: były minister transportu w rozmowie opowiada, że jego żona, dentystka, dostała zawiadomienie o zamiarze wszczęcia postępowania dotyczącego nieprawidłowości w rozliczeniach finansowych. Parafianowicz wyjaśnia mu, jakie konsekwencje prawne mogą jej grozić i jakie kroki mogą podjąć odpowiednie organa. - Jeszcze trzy lata w tamtą stronę mogą cię pociągnąć. Pięcioletnie przedawnienie, tak de facto sześcioletnie, nie? Bo liczysz od końca roku pięć lat - tłumaczy były wiceminister finansów. W kolejnych zdaniach Nowak dopytuje go, co grozi mu "w najgorszym wariancie, gdy powiedzą, że nie wykazywała dochodów, a miała wpłaty na konto". - To nie są wielkie pieniądze, 50 tys. - mówi. Przeczytaj więcej >>
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS