- Mogę się wypowiadać o tym, co robi w tej sprawie prokuratura, ewentualnie współdziałając w zakresie śledztwa z policją. Natomiast jeżeli chodzi o postępowanie policji w zakresie ewentualnego wykroczenia, nie mam wiedzy - powiedział Seremet w audycji "Kontrwywiad" w RMF FM. - Spokojnie poczekajmy i nie naciskajmy na prokuraturę, wyzbądźmy się emocji i dajmy jej czas na to, żeby mogła zgromadzić rzetelne dowody - dodał.
Wypowiedzi prokuratora generalnego dotyczą sprawy Roberta N., który jest podejrzewany o to, że, drwiąc z policji, zamieszczał w sieci filmy nagrane podczas swojej szaleńczej jazdy po Warszawie słynnym już białym bmw. Policja do tej pory nie zatrzymała N.
- A nie boli pana taka bezradność policji, prokuratury, państwa w tej sprawie? - zapytał Seremeta prowadzący audycję Konrad Piasecki. - Nie, ja bym tego tak nie oceniał. To mi trochę... - odparł prokurator generalny. - Człowiek jeździ kolejny raz szaleńczo po Warszawie - wszedł mu w słowo Piasecki.
- Żeby komuś postawić zarzut z artykułu 174. [Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 - red.], musimy wykazać, że narażał życie wielu osób - powiedział Seremet.
Na to Piasecki odparł, że przecież na filmie N. "gołym okiem widać", że taka sytuacja miała w Warszawie miejsce. - Tak, trzeba po prostu dobrze zanalizować ten film, sprawdzić, czy jest rzeczywiście autentyczny, dokonać ustaleń w zakresie prędkości, z jaką się poruszał, zidentyfikować dobrze trasę. Spokojnie zgromadzić dowody i to prokuratura czyni. [Kiedy do tego dojdzie - red.] wszystkie konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte - powiedział prokurator generalny.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS