Agent Tomek i Kwaśniewscy. Sprawa znów głośna po obronie immunitetu Kamińskiego. Jak to się zaczęło?

Kazimierz nad Wisłą. Piękne turystyczne miasteczko, które może zauroczyć każdego. Według CBA w 2009 r. Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy mieli tam kupić dom na podstawioną osobę. Aby im to udowodnić, CBA zaoferowało za nieruchomość dwa razy więcej niż była warta, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. Prowokacja jednak nie powiodła się.

Wtorek wstrząsnął polską sceną polityczną. Mariusz Kamiński, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a dziś poseł PiS, wystąpił w Sejmie z niejawnym oświadczeniem, które miało skłonić posłów do podjęcia decyzji o nieodbieraniu mu immunitetu. Ku zaskoczeniu wszystkich - udało się.

Kwaśniewskich zaczęli sprawdzać po słowach Oleksego

Za uchyleniem immunitetu głosowało 216 posłów, przeciw było 160, a 46 wstrzymało się od głosu. Aby Kamiński stracił immunitet, konieczne było jednak aż 231 głosów. W całej sprawie najbardziej szokuje chyba to, że część posłów z partii nieprzychylnych PiS zagłosowała na korzyść Kamińskiego bądź wstrzymała się od głosu (lub nie głosowała w ogóle), co także mu się przysłużyło.

Czemu odbyło się głosowanie? O odebranie Kamińskiemu immunitetu wnioskowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która chciała postawić posłowi PiS zarzut przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA w czasach, kiedy nim kierował. Kamiński mówił, że chodzi o akcję dotyczącą zakupu willi w Kazimierzu Dolnym, w posiadanie której wcześniej mieli nielegalnie wejść Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy. Były szef CBA twierdzi, że ma dowody obciążające Kwaśniewskich w tej sprawie.

"Kupili całe piękne wzgórze"

Reflektory CBA zostały skierowane w stronę byłej prezydenckiej pary po rozmowie Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym z 2006 r., która ujrzała światło dzienne rok później. Oleksy mówił w niej m.in. o nabyciu przez Kwaśniewskich willi w Kazimierzu nad Wisłą. Problem w tym, że według niego Kwaśniewscy zakupili ją ze środków ukrytych przed fiskusem.

- Kupili przecież w Kazimierzu całe wzgórze od Jaśka Wołka. To jest ten artysta. Byłem tam. Piękne. (...) Teraz on (Kwaśniewski) ma dołączyć jeszcze na kolejne 10 tysięcy, ale nie uzbiera, żeby nie wiem jak się naharował, to nie uzbiera tyle, ile potrzebuje na wylegitymizowanie tego. Jedyną karą boską za ewentualne tego typu nieuczciwości jest niemożność wylegitymizowania tych pieniędzy - mówił Oleksy. Stenogramy z jego rozmowy z Gudzowatym publikował chociażby Dziennik.pl .

W oświadczeniu Kwaśniewskiego nie było domu w Kazimierzu

To wtedy CBA skontrolowało oświadczenie majątkowe Kwaśniewskiego. Nie figurował tam zapis o posiadaniu domu w Kazimierzu, chociaż dla mieszkańców miasta było ponoć oczywiste, że Kwaśniewscy mają tam willę. Wczoraj w Sejmie Kamiński opowiadał o kulisach prowokacji wymierzonej w Kwaśniewskich.

Według niego oficjalną właścicielką willi od lat 80. była Maria J., przyjaciółka Jolanty Kwaśniewskiej. "Gdy na przełomie lat 2005 i 2006 zaczęła robić zakupy (mieszkanie i samochód) przekraczające jej dochody - CBA uznało, że wydaje pieniądze, które Kwaśniewscy zapłacili jej nieoficjalnie za przejęcie willi" - pisze "Rz" .

Według słów byłego szefa CBA, kiedy sprawą zaczęła interesować się skarbówka, pojawił się nowy uczestnik. Przyjaciel Kwaśniewskich i ówczesny szef Budimexu Marek Michałowski, który zeznał przed Urzędem Skarbowym, że to on kupił willę.

Według Kamińskiego zeznanie to nie było jednak zgodne z prawdą. Pod koniec 2007 r. z Michałowskim i Marią J. miała umówić się Kwaśniewska, która poinstruowała prezesa Budimexu, jak ma zeznawać.

Agent Tomek kupił willę

I tu na scenę wkroczył słynny agent Tomek, czyli Tomasz Kaczmarek z CBA . Przedstawiając się jako biznesmen, zaprzyjaźnił się z Janem J., synem Marii J., i za jej pośrednictwem zaoferował Michałowskiemu za dom 3 mln zł - kwotę dwukrotnie przekraczającą wartość willi. Według wizji CBA część pieniędzy - 1,5 mln zł w gotówce - miała trafić prosto do Jolanty Kwaśniewskiej. Gdyby tak się stało, byłby to dla biura dowód, że to była para prezydencka jest właścicielami willi i że ukrywa pieniądze przed fiskusem.

Kulminacyjnym punktem operacji była wizyta u notariusza. Agent Tomek, jako kupiec, przekazał gotówkę w walizce właścicielowi willi. Spodziewał się, że za sprawą nadajnika GPS umieszczonego w walizce uda się prześledzić, gdzie tak naprawdę trafi gotówka. Akcję trzeba było jednak przerwać, bo towarzyszący Michałowskiemu Jan J. przełożył pieniądze z walizki do bagażnika samochodu. I zamiast - jak się spodziewało CBA - zawieźć je do Kwaśniewskiej, zawiózł je do kantoru, by sprawdzić, czy banknoty są autentyczne.

Buty w rozmiarze europejskim

Operacja zakończyła się skandalem. Kwaśniewskim niczego nie udowodniono. W wyniku nieudanej akcji CBA zostało bez pieniędzy, za to z notarialnym aktem własności zupełnie niepotrzebnej posesji, na dodatek dwukrotnie przepłaconej. "Ta operacja cieszyła się szczególnym zainteresowaniem szefostwa. Wchodziła w wysokie kręgi władzy. To był priorytet. Chodziło o szum medialny" - opowiadał później o sprawie w rozmowie z portalem Gazeta.pl jeden z byłych agentów CBA. Przeczytaj więcej o kulisach akcji >>

"Funkcjonariusze CBA jeszcze tego samego dnia aresztowali osoby biorące udział w transakcji" - pisała o sprawie "Gazeta Polska" cytowana przez polskie media. Według niej w dzień transakcji do Marii J. zadzwoniła dzwoni Jolanta Kwaśniewska.

- Marylko, a propos tej torby z butami, którą masz odebrać, to dobrze by było, żeby te buty miały rozmiar europejski - miała się zwrócić była pierwsza dama do swojej przyjaciółki. "Rozmiar europejski" miał, według CBA, oznaczać, że pieniądze będą w euro. Wczoraj, jak napisał portal wPolityce.pl , "Kamiński ironizował, że prokuratura zapewne uznała, iż nie ma żadnego związku między faktami, iż Kwaśniewska mówi Jaworskiej o sprzedaży butów za 350 złotych, potem dowiedziała się że klient chce zapłacić 310 złotych, a tym że w tym samym czasie Jaworska zaproponowała Kaczmarkowi sprzedaż nieruchomości za 3,5 mln a sam Kaczmarek zaproponował cenę 3,1 mln".

Będzie komisja śledcza?

Media podawały, że prokuratura postawiła Marii i Janowi J. zarzut pomocnictwa w przestępstwie karnoskarbowym, Markowi Michałowskiemu - zarzut poświadczenia nieprawdy i oszustwa skarbowego.

Wydaje się jednak, że może to nie być koniec całej sprawy. Na fali wczorajszego sejmowego sukcesu Kamińskiego podnoszą się bowiem głosy, że powinna powstać komisja śledcza ds. wyjaśnienia podejrzeń wobec Kwaśniewskich. Najbardziej tym zainteresowane jest PiS z Kamińskim na czele. Jednak także Grzegorz Schetyna z PO oświadczył dziś, w Polsat News, że "tej komisji nie mówi nie".

Jej powstanie na razie wydaje się nieprawdopodobne, ale przecież takim samym jeszcze wczoraj zdawało się to, że Kamiński zachowa immunitet.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS

Więcej o: