Maciej Mosiej, sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, uważa, że oba rozwiązania zaproponowane dziś przez premiera Tuska są dobre. - Chyba na to czekaliśmy - stwierdził
Ekspert Zielonego Mazowsza dodał, że jego organizacja patrzy na problem również z perspektywy infrastruktury. Ich zdaniem, poza policyjną kontrolą prędkości, sama infrastruktura drogowa powinna uniemożliwiać szkodliwe zachowania kierowców. - Jeżeli droga jest zbyt szeroka, po prostu wydaje nam się, że wolno jedziemy. Gdyby pasy w Warszawie nie były szerokości wręcz autostradowej, kierowca BMW nie mógłby się przeciskać między samochodami. Na drogach, po których jechał ten kierowca, odbywa się normalny ruch pieszych i rowerzystów, a mimo to geometria tych dróg pozwala na tak szybką jazdę - tłumaczył.
Mocniak uważa, że policjant powinien mieć prawo do odebrania prawa jazdy na miejscu, np. przy wyprzedzaniu przed przejściem dla pieszych. - W Polsce śmiertelność wśród pieszych jest jedna z najwyższych w Europie - zauważył i dodał: - Nie oszukujmy się, dróg szerokich w Polsce jest zbyt dużo. To wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem dla pieszych.
- Zatrzymywanie prawa jazdy jest wykorzystywane w krajach, gdzie jest dużo bezpieczniej niż w Polsce - powiedział Mosiej. Przytoczył też wyniki badań przeprowadzonych przez KRBRD - w przypadku dużych miast 82 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość 50 km/h. Dwa procent przekracza ją o co najmniej 40 km/h.
- Około 1-2 proc. byłoby zagrożone odebraniem prawa jazdy. Ale zostaje ta grupa 80 proc. Tych kierowców jest tak wielu, że gdyby udało się ich zmusić do jeżdżenia nawet o kilka kilometrów wolniej, to zmniejszyłaby się ilość ofiar na drogach - stwierdził i dodał, że należy wykluczyć z ruchu tych, którzy łamią przepisy nagminnie, ale nie można zapominać też o mniejszych przewinieniach, bo "tam tkwi źródło do rozwiązania ogromnej liczby problemów na polskich drogach".
- Na to, żeby obniżyć średnią prędkość, jest wiele sposobów - egzekwowanie prawa, uspokajanie ruchu tam, gdzie jest to wskazane, ale też edukacja. Chciałbym zobaczyć taką edukację, która będzie w stanie kilkanaście milionów polskich kierowców szybko wyedukować i zmienić ich zachowania - podsumował Mocniak.