Ostrzejsze kary za przekraczanie prędkości? "Drogi w Warszawie są jak autostrady"

- W większości krajów Unii Europejskiej można stracić prawo jazdy za mniejsze przewinienie, np. przekroczenie prędkości. I to, że się je straci jest znacznie bardziej prawdopodobne niż w Polsce - mówił w TOK FM Karol Mocniak ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze. Jego zdaniem większe ryzyko otrzymania nawet mniej dotkliwej kary zadziałałoby lepiej niż zaostrzanie przepisów.

Maciej Mosiej, sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, uważa, że oba rozwiązania zaproponowane dziś przez premiera Tuska są dobre. - Chyba na to czekaliśmy - stwierdził

Ekspert Zielonego Mazowsza dodał, że jego organizacja patrzy na problem również z perspektywy infrastruktury. Ich zdaniem, poza policyjną kontrolą prędkości, sama infrastruktura drogowa powinna uniemożliwiać szkodliwe zachowania kierowców. - Jeżeli droga jest zbyt szeroka, po prostu wydaje nam się, że wolno jedziemy. Gdyby pasy w Warszawie nie były szerokości wręcz autostradowej, kierowca BMW nie mógłby się przeciskać między samochodami. Na drogach, po których jechał ten kierowca, odbywa się normalny ruch pieszych i rowerzystów, a mimo to geometria tych dróg pozwala na tak szybką jazdę - tłumaczył.

Mocniak uważa, że policjant powinien mieć prawo do odebrania prawa jazdy na miejscu, np. przy wyprzedzaniu przed przejściem dla pieszych. - W Polsce śmiertelność wśród pieszych jest jedna z najwyższych w Europie - zauważył i dodał: - Nie oszukujmy się, dróg szerokich w Polsce jest zbyt dużo. To wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem dla pieszych.

Ponad 80 proc. kierowców przekracza prędkość

- Zatrzymywanie prawa jazdy jest wykorzystywane w krajach, gdzie jest dużo bezpieczniej niż w Polsce - powiedział Mosiej. Przytoczył też wyniki badań przeprowadzonych przez KRBRD - w przypadku dużych miast 82 proc. kierowców przekracza dopuszczalną prędkość 50 km/h. Dwa procent przekracza ją o co najmniej 40 km/h.

- Około 1-2 proc. byłoby zagrożone odebraniem prawa jazdy. Ale zostaje ta grupa 80 proc. Tych kierowców jest tak wielu, że gdyby udało się ich zmusić do jeżdżenia nawet o kilka kilometrów wolniej, to zmniejszyłaby się ilość ofiar na drogach - stwierdził i dodał, że należy wykluczyć z ruchu tych, którzy łamią przepisy nagminnie, ale nie można zapominać też o mniejszych przewinieniach, bo "tam tkwi źródło do rozwiązania ogromnej liczby problemów na polskich drogach".

- Na to, żeby obniżyć średnią prędkość, jest wiele sposobów - egzekwowanie prawa, uspokajanie ruchu tam, gdzie jest to wskazane, ale też edukacja. Chciałbym zobaczyć taką edukację, która będzie w stanie kilkanaście milionów polskich kierowców szybko wyedukować i zmienić ich zachowania - podsumował Mocniak.

Więcej o: