Wczoraj opisaliśmy historię anestezjologa Wiktora Sułkowskiego, który - jak mówił w rozmowie z Gazeta.pl - podpisał się pod Deklaracją wiary, choć jest ona całkowicie sprzeczna z jego przekonaniami. Jego zdaniem na liście, poza podpisami, nie było żadnych informacji. - Podczas konferencji chodziły panie z listą i zbierały podpisy. Jak tłumaczyły, chodziło o poprawianie świadomości lekarzy na temat bólu i cierpienia. I dlatego złożyłem podpis - mówił Wiktor Sułkowski.
Przeczytaj cały artykuł
Na kopii listy, którą przesłali nam inicjatorzy Deklaracji wiary, widać wyraźnie nagłówek. Podpis Wiktora Sułkowskiego widnieje w 4. wierszu pod nim. Zdaniem organizatorów oznacza to, że lekarz musiał sobie zdawać sprawę z tego, co podpisuje.
Jak wynika z przytoczonej przez Wiktora Sułkowskiego korespondencji z organizatorami akcji zbierania podpisów, zaprzeczają oni również, że podpisy były zbierane na schodach. Cel i treść deklaracji miały być też szczegółowo przedstawione podczas konferencji.
Co na to Wiktor Sułkowski? "Na trzeciej części konferencji mnie nie było, więc nie słyszałem o deklaracji. Na moje pytanie, czego dotyczy lista, otrzymałem właśnie takie odpowiedzi, więc zaufałem i podpisałem. Oburzenie nadal we mnie jest duże" - napisał w mailu przesłanym do redakcji Gazeta.pl. Jego nazwisko zostało już z listy usunięte.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS