Barack Obama, Francois Hollande, Joachim Gauk, Petro Poroszenko - to tylko część przywódców, którzy przyjeżdżają do Warszawy. Dlatego zdaniem prof. Romana Kuźniara nie można mieć żadnych wątpliwości - "Warszawa staje się centrum dyplomatycznym świata".
Pretekstem do zorganizowania warszawskiego szczytu jest oczywiście 25. rocznica wyborów 4 czerwca 1989 roku. Ale kryzys ukraińsko-rosyjski narzuca inne tematy. Dlatego zapewne to właśnie Ukraina może być najważniejszym tematem rozmów. Tym bardziej że to właśnie w stolicy dojdzie do pierwszego spotkania prezydenta elekta Petra Poroszenki i Baracka Obamy.
- Spotkania w Warszawie powinny sprzyjać lepszej koordynacji polityki wsparcia dla Ukrainy. Chodzi o pomoc techniczną, finansową, ale także osłonę dla tych dywersyjnych działań Rosji, które na pewno będą trwać. Bo Rosja nie odpuści Ukrainy. Będzie jej przeszkadzać na różne sposoby - legalne i nielegalne - tak długo, jak będzie uważała, że to przynosi skutek. Kiedy Ukraina stanie się bardziej normalnym państwem, będzie mniej podatna na rosyjską dywersję - ocenił prof. Kuźniar w "Poranku Radia TOK FM".
Ale nim sytuacja na Ukrainie się ustabilizuje, musi minąć trochę czasu. Pomóc w tym mogą - według doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego - m.in. sankcje wobec Rosji, które pokażą Moskwie, że obrała zły kurs.
- Musimy pomagać Ukrainie, bo to nie tylko nasz interes, ale także całego Zachodu. Ukraina jest bardzo ważnym państwem geopolitycznie. Myślę, że i w Stanach Zjednoczonych, i w Polsce się to rozumie - ocenił prof. Kuźniar.
Czy warszawskie rozmowy mogą przynieść jakieś konkretne, pozytywne efekty? - Proszę wierzyć w zdolności i talenty prezydenta Komorowskiego. Widziałem go wielokrotnie w akcji - przekonywał doradca Bronisława Komorowskiego. Dziś późnym wieczorem prezydent Polski spotka się z Barackiem Obamą. Jutro rozmowy Poroszenko - Obama.