W "Poranku Radia TOK FM" publicyści rozmawiali o "Deklaracji wiary" . Kilka tysięcy polskich lekarzy uznało prymat katolickiego światopoglądu nad prawem i konstytucją. - Widzę w tym wzmożenie antypaństwowe - mówił Jacek Żakowski, wskazując na cały łańcuch zdarzeń: sukces antysystemowego Korwin-Mikkego, podawanie w wątpliwość wyników wyborów, wreszcie osławiona już deklaracja. - Mamy do czynienia z poważnym kryzysem. Stosunek do podstaw ładu konstytucyjnego bardzo się zmienił - wskazywał publicysta "Polityki".
- Zmienił się stosunek do ładu społecznego w ogóle - zauważył Tomasz Wołek. - Ten ład jest podważany z kilku stron jednocześnie. Nie jest to akcja skoordynowana, przecież Korwin nie dogadał się z dr Wandą Półtawską czy lekarzami. Oni robią to na własną rękę, pracują na innych częstotliwościach, ale wszystko to razem prowadzi do ponurych wniosków. Wyobraźmy sobie, że deklarację wiary ogłaszają nauczyciele, policjanci... To grozi destrukcją ładu społecznego - tłumaczył publicysta.
- Gdyby to było sensowne, teologicznie trafne, nie byłoby powodu, by takich deklaracji nie zaproponował Jan Paweł II - podjął Żakowski "Deklaracja wiary" to pomysł Wandy Półtawskiej, lekarki i wieloletniej przyjaciółki Karola Wojtyły. - Jeśli papież tego nie zrobił, miał jakąś poważną przesłankę. Fakt, że pani Półtawska dokonuje takiego nadużycia, zasłaniając się świętością Jana Pawła II, który czegoś nie zrobił, to dla mnie zakwestionowanie podstawy lojalności wobec zmarłych. Dopisywanie zmarłym biografii - mówił Żakowski.
- To inwazja dewocjonalnego klechistanu - ostro oceniał Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweeka". - W kraju od 10 lat będącym w Unii Europejskiej zza winkla wyłania się Iran. Iran krzyczy, domaga się swoich praw, wręcz supremacji swoich wyobrażeń o świecie. To jeden z elementów układanki, kolejne to jazgot nad trumną gen. Jaruzelskiego, jazgot nad urną wyborczą. Wszystko układa się w pewien obrazek - wskazywał.
- Irytuje mnie ambiwalencja państwa - zżymał się Wiesław Władyka z "Polityki". - Począwszy od ministra Arłukowicza, jego korporacja wypowiada posłuszeństwo prawu. Także premier potrafi się wypowiedzieć w sprawie Marysi, a tutaj nie - stwierdził. - Oczekuję reakcji. Urzędowej, państwowej. Nie może być tak, że wszyscy się boją Częstochowy - zaznaczył.
Żakowski pytał jednak, co w tej sytuacji miałby zrobić minister zdrowia. - Psim obowiązkiem lekarzy jest przestrzeganie prawa obowiązującego w Polsce. A jak im się nie podoba, niech zmienią zawód - zdenerwował się Lis. Stwierdził, że gdyby przez klauzulę sumienia ucierpiał jakiś pacjent, powinno to być podstawą do odebrania uprawnień zawodowych. Jednak prewencyjnie odbierać ich nie chce. - Nie nakręcajmy wojny religijnej - podkreślił.