Najlepiej mają pracownicy w Niemczech, Francji, Szwecji, Norwegii, Belgii, Holandii, Togo i Urugwaju. Tak przynajmniej wynika z rankingu przygotowanego przez Międzynarodową Konfederację Związków Zawodowych.
Na przeciwnym biegunie są kraje pustoszone przez wojnę, m.in. Syria, Republika Środkowoafrykańska, Somalia, ale też Ukraina.
Zaprezentowane dane na razie nie robią zapewne większego wrażenia. Ciekawiej zaczyna być, kiedy zaczniemy analizować pozostałe kategorie. Okazuje się, że Polska jest gorzej oceniona niż Rwanda, Kamerun i Rosja. A te kraje raczej nie kojarzą się nam z rajem dla pracowników.
Wszystko tłumaczą kryteria, jakie brano pod uwagę, przygotowując ranking. Jak wyjaśnił w TOK FM dr Michał Polakowski z fundacji Icra, zajmującej się badaniami nad polityką społeczną, autorzy zestawienia skupili się na możliwościach prowadzenia w poszczególnych krajach działalności związkowej. - Skłaniałbym się ku takiej interpretacji, że rosyjskie związki zawodowe nie są świadome naruszeń prawa, do jakich dochodzi w tym kraju - stwierdził.
Warto dodać, że wśród krajów ocenionych podobnie jak Polska są m.in. Australia, Wielka Brytania, Etiopia, Tanzania i Brazylia.
Według eksperta ranking przynosi sporo informacji, które powinny być ważne dla konsumentów. Wśród krajów słabo wypadających w zestawieniu są państwa, które są bardzo ważne dla polskich firm. To na przykład Chiny, Bangladesz, Indie, a to właśnie tam wiele naszych przedsiębiorstw przeniosło produkcję. Należą do nich przede wszystkim firmy odzieżowe.
- W tych krajach prawa pracownicze są notorycznie naruszane. A firmy, które tam produkują, korzystają z tego. Ważne, by konsumenci wywierali nacisk na przedsiębiorców. W Wielkiej Brytanii była taka akcja. Doszło do bojkotu firmy, która produkowała buty w jednym z takich krajów. My, konsumenci, możemy działać! - przekonywał dr Polakowski.
Polskimi reprezentantami w Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych są "Solidarność" i OPZZ.