Frank-Walter Steinmeier: - W każdym razie staraliśmy się, żeby tak było. Jeśli mówię to w liczbie mnogiej, mam na myśli nie tylko Niemców. OBWE odegrała ważną rolę, żeby w ogóle doszło do tych wyborów. Mam nadzieję, że większość Ukraińców, również tych żyjących na wschodzie kraju, będzie mogła głosować. I mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu odbędzie się trzecia tura rozmów okrągłego stołu, tym razem w Doniecku.
- Obecnie mamy w Kijowie nowy rząd, nowe kierownictwo, które zostało wybrane przez parlament. Jego legitymację polityczną kwestionuje się we wschodniej Ukrainie. I dlatego rozmawiając z krytykami stale powtarzamy: w tej sytuacji akurat wy powinniście być najbardziej zainteresowani wyborem nowego prezydenta (...).
- Jestem za tym, żeby przyjrzeć się naszemu budżetowi na obronę, ilości środków, którymi dysponujemy. Ale do błędów polityki zagranicznej i dyplomacji należy również to, że się je przecenia. I sądzę, że gdyby nam się rzeczywiście udało przezwyciężyć obecny kryzys, to nikt nie będzie mógł przywrócić stanu z lat osiemdziesiątych i powiedzieć: po doświadczeniach kryzysu na Ukrainie, mimo okrojonych budżetów, trochę się dozbroimy...
- Nie. Nie możemy wrócić do stosunków sprzed lat. Świat nie jest już podzielony na bloki. Wydaje mi się, że również ci, którzy dopatrują się w kryzysie powrotu zimnej wojny sami stwierdzą, że te instrumenty już po prostu nie funkcjonują. Nawet jeśli uda nam się pokonać ten kryzys, będziemy musieli zastanowić się na nowo nad architekturą bezpieczeństwa w Europie (...).
- Trudno powiedzieć, czy będzie inna. Ale może z pomocą nowych narzędzi uda nam się sprawić, by to, czego młodsze pokolenia doświadczyły na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci: że pokój jest czymś samo przez się zrozumiałym - było i w przyszłości czymś oczywistym.
- Tego dokładnie nie wiem. Oczywiście, że do możliwości, o które pani pyta, należą też działania, których wolę unikać. Myślę, że ci, którzy preferują odpowiedź militarną na kryzys ukraiński, są nie tylko w błędzie. Są w moim przekonaniu nieodpowiedzialni. (...)
- Celem jest udźwignięcie tej części odpowiedzialności, jaką jesteśmy w stanie udźwignąć. (...) Z wielu rozmów, jakie prowadzę wynika, że oczekiwania wobec Niemiec nadal rosną. Ma to też związek z naszą siłą gospodarczą, z tym, że pokonaliśmy kryzysy we własnym kraju oraz z tym, że opowiadamy się za dosyć wyważoną polityką zagraniczną (...).
- Pytaliśmy niedawno zagranicznych ekspertów, czego oczekują od Niemiec, od niemieckiej polityki zagranicznej. I faktycznie: w odpowiedziach zawarli wiele oczekiwań: na przykład, że Niemcy powinny odgrywać większą rolę przywódczą w Europie, albo że ich głos musi być bardziej słyszalny, albo że powinni się bardziej angażować w rozwiązywanie konfliktów na świecie. Te odpowiedzi są odwrotnością tego, co wykazały inne badania, wykonane na nasze zamówienie. Chodziło o odpowiedź na pytanie, czego Niemcy, czego niemiecka opinia publiczna oczekuje od polityki zagranicznej RFN. Niecałe 40 procent badanych twierdziło, że ich zdaniem większe zaangażowanie byłoby możliwe, a może nawet konieczne. Ale większość, bo 60 procent, odpowiedziało, że lepiej się nie angażować i, jeśli to możliwe, trzymać się z dala.
- Absolutnie nie. Ale mamy zadanie natury edukacyjnej, które musimy wykonać. Trzeba przekonywać i podkreślać, że z jednej strony to jest to, czego się od nas oczekuje (...), że jesteśmy krajem, który w porównaniu z wieloma innymi jest o wiele bardziej powiązany ze światem, i to nie tylko poprzez gospodarkę lecz również poprzez spotkania i ludzi, którzy przyjeżdżają do Niemiec na studia, poprzez strumienie informacji, które zbiegają się w Niemczech. Przypuszczalnie jesteśmy najbardziej powiązanym krajem w Europie, jeśli nie jednym z najbardziej powiązanych na świecie. W tej sytuacji wyobrażenie, że żyjemy na wyspie i nie mamy nic wspólnego ze światem zewnętrznym, jest dalekie od rzeczywistości. Do zadań polityki należy też wytłumaczenie ludziom, że nie możemy się od tego wszystkiego dystansować.
FWS: Próbujemy. Może przypomnę: gdy byliśmy razem z kolegami Fabiusem i Sikorskim w Kijowie, żeby podjąć próbę zażegnania konfliktu na Majdanie, to były to działania, które leżą w interesie Europy. (...) To, co możemy, próbujemy regulować na poziomie europejskim, szukamy rozwiązań europejskich a nie przeciwko Europie. Wydaje mi się, że to przynosi efekty.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS