Półroczna Magda spod Nowego Sącza zmarła z wygłodzenia. Rodzice dziecka nie szczepili, nie chodzili z nim do lekarza. Zawierzyli znachorowi, który teraz odpowiada przed sądem za leczenie ludzi bez uprawnień.
Dlaczego ludzie wierzą w magię i moc szarlatanów? >>>
"Przypadków, kiedy ludzie rezygnują z uznanych oficjalnie metod leczenia, nie jest znowu tak mało" - pisze na blogu w serwisie Polityka.pl dr Stefan Karczmarewicz, kardiolog. Dlaczego? Lekarz podaje pięć powodów.
Po pierwsze: tęsknota za jasnym przekazem . "Lekarze nie umieją rozmawiać z pacjentami. Nikt ich tego nie uczy, a z biegiem lat odchodzą z zawodu i ci nieliczni, którzy mogliby być wzorcem" - pisze dr Karczmarewicz. Jego zdaniem młode pokolenie jest dominowane przez niekomunikatywnych, mało empatycznych technokratów. W rezultacie pacjent lekarze nie rozumie i nie ufa mu, skąd prosta droga do wyboru jasnych, nieskomplikowanych diagnoz i zaleceń znachora.
Po drugie: tortura nadziei . Według dr. Karczmarewicza w obliczu ciężkich zabiegów, które nie dają gwarancji powodzenia, pacjenci niekiedy zwracają się do znachorów. Oni nie mają oporów, by powiedzieć "na pewno będzie dobrze". "Lekarz wie przecież, że w medycynie nie ma pojęcia: 'na pewno'" - podkreśla kardiolog. I tu przegrywa z szarlatanami.
Po trzecie: marketing kulturowy . Kardiolog zwraca uwagę, że wielu celebrytów nawołuje do medycyny alternatywnej czy nieszczepienia dzieci. Nic więc dziwnego, że ktoś w końcu temu ulegnie.
Po czwarte: media . Zdaniem dr. Karczmarewicza w mediach sporo jest informacji o błędach lekarskich. "To dobrze, że takie sprawy nie są zamiatane pod dywan. Jednak sposób ich przekazu czasami ma nazbyt emocjonalny charakter, pozbawiony spokojnej analizy" - wskazuje.
Po piąte: manowce internetu . W sieci łatwiej o poradę niż u fachowca. "Wyobraźcie sobie zatem młodych rodziców trafiających na forum, gdzie szukają pomocy dla chorego dziecka. Ktoś anonimowy poleca znachora, podając przykłady wspaniałych uzdrowień w przypadkach, gdy medycyna oficjalna była absolutnie bezradna. Tak, internet naprawdę może zabić" - kwituje dr Karczmarewicz.