W sondażu TNS Polska dla "Wiadomości" TVP, oprócz pytania o poparcie dla partii, ankieterzy pytają także o to, jak pewny jest respondent, że faktycznie zagłosuje w wyborach. Zazwyczaj jednak część osób deklarujących, że pójdzie do urn wyborczych, w dniu głosowania zostaje w domu.
Fot. za TNS Polska
W celu zmniejszenia błędu statystycznego tej oceny zsumowano więc sondaże TNS z czterech ostatnich miesięcy (od lutego do maja). Zwykle ośrodki badania opinii publicznej publikują wyniki tylko dla tych grup, które zadeklarowały pewne/raczej pewne wzięcie udziału w wyborach. Tym razem porównano wyniki osób, które deklarują, że 25 maja zagłosują na pewno - średnia 30 proc. - z ogółem wyborców deklarujących chęć głosowania - średnia 57 proc.
Wbrew medialnej kalce, wśród zdecydowanych zagłosować może zyskać nie tylko PiS (+2 punkty procentowe), który ma elektorat silnie identyfikujący się z partią. Walka o zwycięstwo 25 maja zdaje się motywować bowiem także wyborców PO (+1,6 pkt proc.).
Walka o miano lidera pomiędzy PiS a PO może być niekorzystna dla SLD, E+TR (odpowiednio -0,4 pkt proc. i -0,1 pkt proc. - możliwy jest przepływ elektoratu centrolewicowego na korzyść PO), a także PSL (-0,9 pkt proc. - prawdopodobny jest przepływ centroprawicowych wyborców z małych miast i wsi na rzecz PiS).
Fot. za TNS Polska
Jeżeli uwzględnimy tylko wyborców zdecydowanych, nie zyskują także partie z poparciem w okolicach progu wyborczego - tak dzieje się dopiero przy bardzo niskiej frekwencji, znacznie poniżej 20 proc. Partie te borykają się z syndromem "utraty głosu" - wyborcy się wahają, czy zagłosować na polityków, którzy mają nikłe szanse na mandat. Cześć z nich przy urnie wybiera "mniejsze zło" - czyli mniej preferowane podobne ideologicznie partie, które jednak mają szansę na wyborczy sukces.
Fot. za TNS Polska
Wśród nich w komfortowej sytuacji znalazła się Nowa Prawica, i to pomimo że - jak pokazują wyniki badań - wcale nie ma ona silnie zmobilizowanego elektoratu. Janusz Korwin-Mikke przyjął jednak w tych wyborach rolę czarnego konia, a więc elektorat konserwatywny światopoglądowo i liberalny gospodarczo zaczyna przerzucać na niego swoje głosy.
Fot. za TNS Polska
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że Nowa Prawica osiągnie więc w tych wyborach wynik na poziomie niewielu ponad 5 proc., który zapewni jej 2-3 mandaty w Parlamencie Europejskim. Można takie założenie przyjąć, mimo że w ostatnim badaniu TNS Polska (tzw. Omnibusie) KNP znalazła się pod progiem wyborczym. Wynik ten można jednak traktować jako incydentalny, a zwracać uwagę należy przede wszystkim na trendy. Tymczasem sondaże - które eliminowały "syndrom utraty głosu" - z ostatnich czterech miesięcy pokazują tendencję wzrostową, jeżeli chodzi o poparcie dla ugrupowania JKM.
Pomimo że coraz bliżej 25 maja, liczba osób pewnych tego, że pójdą zagłosować, nie zwiększa się istotnie. Świadczy to o miałkości kampanii do Parlamentu Europejskiego. W 2009 r. frekwencja mierzona podobną metodologią - szacowaną przez pracownię TNS Polska na podstawie głosów osób zdecydowanych - w wyborach się potwierdziła. Wydaje się, że ze względu na słabość tej kampanii, frekwencja na poziomie 30 proc. to zbyt optymistyczna miara. Należy zakładać, że do urn pójdzie bliżej 25 proc. głosujących.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia - wyborców zdecydowanych wziąć udział w głosowaniu, ale ciągle niezdecydowanych, na kogo swój głos oddadzą. W sondażu TNS Polska dla "Wiadomości" takie osoby stanowiły 15 proc. wszystkich respondentów. Prestiżowe czasopismo naukowe "Science" opublikowało artykuł o metodzie wykrywania preferencji takich osób. Nie tylko osoby niezdecydowane, ale także i wyborcy o ustalonych preferencjach mogą sprawdzić, jaką partię czy polityka preferują na poziomie ukrytych skojarzeń - i mogą to zrobić TUTAJ >>>
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>