Michał Boni kandyduje na europosła z drugiego miejsca warszawskiej listy PO. Kilka dni temu zaprezentował swój spot wyborczy. Wyszło, jak wyszło...
Zdecydowanie najgorszy spot tej kampanii. Boni zdetronizował Gardias
O spot, w którym były minister cyfryzacji przegania niszczącego plakat wyborczy, Boniego pytano w programie Piotra Najsztuba w TOK FM. - Dlaczego w żartobliwy sposób zwracam uwagę na problem zrywania plakatów? Bo moją kampanię zacząłem od zamalowywania znaków nienawiści w Warszawie. To był pierwszy element mojej kampanii - odpierał zarzuty Michał Boni. Przypominał, jak na Muranowie razem z młodzieżą zamalowywał zarówno kibolskie napisy, jak i te nawiązujące do swastyki.
- Uważam, że to bardzo ważne, by zwracać na to uwagę i by w takich kwestiach dawać świadectwo. Rozmawiałam ze znajomymi fotografami, którzy mają dostęp do różnych zdjęć lotniczych, i oni mi powiedzieli rzecz bardzo zaskakującą: Na wielu dachach w Polsce są swastyki, więc pewnie trzeba by się też zająć tą kwestią. Bo jeżeli chcemy myśleć choćby o promocji państwa, to jest to dość przykre, że to się pojawia. I to dawanie świadectwa nawet w tak żartobliwy sposób, jak może wyszło z tymi krzakami, może się przyczyni do tego, że będzie mniej nienawiści, a więcej merytorycznej debaty - podsumował Boni.