Hofman, pytany o swój stosunek do Conchity Wurst, zwyciężczyni sobotniego finału 59. konkursu Eurowizji , zaznaczył stanowczo: - Traktuję to jako symbol Europy, której nie chcę. To nie jest moja Europa i tak powiem trochę pół żartem, pół serio: jak widziałem pana w sukni czy panią z brodą - ja nie wnikam, obie formy mi nie odpowiadają, żadna forma przebieranek w tej sprawie - widziałem w oczach tego pana trochę oczy Tuska.
- Jeśli będziemy szli drogą takiej Europy, jaką promuje Tusk, to skończy się to panem w sukni albo panią z brodą. To jest właśnie różnica między nami a Platformą - dodał.
Zdaniem posła w Parlamencie Europejskim potrzebni są "ludzie, którzy będą próbowali odwrócić ten bieg, ludzie Prawa i Sprawiedliwości". - Moja Europa jest oparta na chrześcijańskich wartościach, szanuje odrębności narodowe i powinna być silna. Ostatnio w kontekście ukraińskim widać, że silna nie jest, w kontekście obyczajowym i ideologicznym po Eurowizji też widać, że coś też jest nie tak - mówił.
- Jak patrzę na naszą delegację kandydatów do PE, to ja wiem, że są tam ludzie, którzy będą tę Europę zatrzymywali na dobrym miejscu, a nie pozwalali, by szła w kierunku pana w sukni czy pani z brodą, czy jak to nazwać - podkreślił Hofman.
Polityk zapytany, czy w związku z tym hasło PiS-u w kampanii wyborczej powinno brzmieć "Głosując na Tuska, głosujecie na Conchitę Wurst" potwierdził, że można tak powiedzieć. Jak dodał, zwyciężczyni Eurowizji jest symbolem kierunku, w którym idzie cały kontynent.
- Jakby to zależało od PiS-u, przez ostatnie 7 lat Polska byłaby przygotowana na kryzys ukraiński sama w sobie. Byłaby bezpieczna energetycznie i powiązana militarnie ze Stanami Zjednoczonymi - uważa Hofman. Mimo to jego zdaniem PiS wygra wybory do PE, bo "dość już niepoważnej polityki". - Tusk - widać to gołym okiem - naraził Polaków na niebezpieczeństwo - dodał.
Rzecznik ugrupowania podkreślił też, że majowe wybory będą najtrudniejsze ze względu na strukturę elektoratu i sytuację na Ukrainie, a także "udawanie przez Tuska, że jest czymś więcej niż kieszonkowym politykiem". Polityk zauważył też, że trudna sytuacja w kraju "zawsze wzmacnia prezydenta i premiera, który może się fotografować na F16 i udawać, że jest poważny" - a nie, jak twierdził prowadzący, wzmacnia notowania opozycji.
- Jarosław Kaczyński jest politykiem, który od początku w wielu sporach w Polsce miał rację, który po '89 roku mówił, że trzeba przyspieszyć, który w sprawie Rosji miał dobrą ocenę. I naprawdę to, że polityk idzie na grilla w swetrze, nie jest zmianą wizerunku - bronił prezesa partii Hofman. Jak dodał, Kaczyński w ważnych sprawach mówi twardo i tu mowy o żadnych zmianach wizerunkowych nie ma. Jego przekaz ginie jednak w głównych mediach.
Hofman, pytany też o ostatnią wypowiedź posłanki Pawłowicz, stwierdził, że partia "potrzebuje swojego Korwin-Mikkego". - Młodzi ludzie, których interesuje taki ostry, zdecydowany język, mają dzięki temu alternatywę w wyborach. Mogą powiedzieć "popatrzcie, jest pani prof. Pawłowicz, ona też ostro mówi"- mówił.
Rzecznik PiS podkreślił jednak, że sam by takich słów nie użył, ale "używa ich Korwin, prof. Pawłowicz i takie słowa się w polskiej rzeczywistości pojawiają". Hofman zaznaczył też, że posłanka nie jest członkiem PiS i osobiście nie głosowałby za wyrzuceniem jej z klubu.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS