"Morze Bałtyckie to nie przedmiot jednorazowego użytku, odbudowa nie będzie możliwa. Dla nas ważniejsza od czystej wody jest cena wieprzowiny"

- Dbajmy o środowisko, o to, co płynie Wisłą i Odrą do Bałtyku, co wyrzucamy do śmieci - apelował w TOK FM prof. Marek Zajączkowski z Instytut Oceanologii PAN w Sopocie. Wszystko po to, żebyśmy nie tylko my mogli korzystać z Morza Bałtyckiego. Przez zanieczyszczenia w najgłębszych jego częściach zanika "życie tlenowe, które uważamy za przyjazne". Świetnie mają się za to np. sinice.

Odpoczynek nad Morzem Bałtyckim to ciągle dla wielu rzecz święta. Lubimy nasze morze, mimo tego że jest zimne, a latem opalają się nad nim nieprzebrane tłumy, aż trudno znaleźć kawałek "wolnej" plaży...

Eksperci ostrzegają, że z Bałtykiem jest źle. I może być jeszcze gorzej. Wszystko przez zanieczyszczenia, które trafiają do wody. A wszystkie kraje leżące nad Morzem Bałtyckim mają dobrze rozwiniętych wiele dużych aglomeracji miejskich produkujących dużo ścieków, przemysł i rolnictwo.

- Poważnym zagrożeniem są m.in. nawozy sztuczne używane przez rolników, które z wodami opadowymi trafiają do Bałtyku. Pojawił się też problem związany z działalnością wielkich chlewni świń. A przecież Polska jest dużym producentem wieprzowiny. Takie nowoczesne chlewnie, które produkują po kilka tysięcy tuczników, nie używają ściółki i cała gnojówka, z wodami opadowymi, spływa prosto do Bałtyku. W ten sposób najgłębsze części morza wypełniane są powoli masą organiczną, która tam gnije. Skutek jest taki, że w tych częściach Bałtyku zanika życie tlenowe, które uważamy za przyjazne - wyjaśniał w TOK FM prof. Marek Zajączkowski z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie.

Efektem tych procesów jest m.in. rozwój sinic, którzy dobrze znają turyści wypoczywający latem nad Bałtykiem.

"Bałtyk mamy tylko jeden!"

Według naukowców sytuacja jest naprawdę trudna. A skutki naszych negatywnych działań są praktycznie nieodwracalne. - Zbyt słabo dbamy o środowisko, a znacznie bardziej o ceny produktów. Jeżeli zależy nam na tym, by mięso wieprzowe było jak najtańsze, to trzeba zrezygnować z oczyszczalni ścieków w wielkich chlewniach. A Morze Bałtyckie mamy tylko jedno! To nie jest przedmiot jednorazowego użytku! Jeśli zniszczymy Bałtyk, to odbudowa będzie praktycznie niemożliwa. Łatwiej jest dołożyć kilka złotych do kilograma wieprzowiny niż zastanawiać się, jak później oczyszczą morze - mówił prof. Zajączkowski w audycji "Pierwsze Śniadanie w TOK-u".

Zdaniem eksperta każdy może coś zrobić dla poprawy sytuacji. - Dbajmy o środowisko, o to, co płynie Wisłą i Odrą do Bałtyku, co wyrzucamy od śmieci i o to, co nasza gmina robi w sprawach związanych z ochroną środowiska - apelował prof. Marek Zajączkowski.

Więcej o: