Kandydatom do Parlamentu Europejskiego zostały trzy tygodnie, żeby zdobyć poparcie wyborców. Dziennikarka Renata Kim z "Newsweeka" skrytykowała poziom trwającej w Polsce kampanii. Pomysły naszych polityków wypadają bardzo słabo szczególnie w zestawieniu z zagranicznymi propozycjami.
- Spędziłam kilka dni w Wielkiej Brytanii, wieczorami oglądałam telewizję i siłą rzeczy reklamówki wyborcze. Absolutnie zaszokowało mnie, jak mogą być merytoryczne, informacyjne, ciekawe, wyliczające korzyści lub minusy wynikające z przynależności Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej. Oglądanie tych reklamówek to była absolutna rozkosz, bo mówiły o tym, o czym są te wybory - oceniła w "Poranku Radia TOK FM".
Zdaniem Renaty Kim, w Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni do merytorycznej kampanii. Bo nie od dziś serwuje się nam "głupkowate reklamy, które nikogo nie tłumaczą i niczego nie uczą". - Mamy filmiki, w których mówi się nam, że "coś" można zrobić z jednym politykiem. I sugeruje się erotyczny kontekst. Albo mówi się, że Nowy Jork ma Batmana, a my Hartmana.
Przykłady przywołane przez dziennikarkę to spoty wyborcze lidera krakowskiej listy koalicji Europa Plus Twój Ruch - Jana Hartmana i europosła ugrupowania Polska Razem - Marka Migalskiego.
- Gdyby nagle polscy politycy zaczęli mówić np. o sukcesach i niepowodzeniach Grupy Wyszehradzkiej, to szybko napotkaliby problem - że wyborcy nie bardzo wiedzieliby, co to jest. Tak są przyzwyczajeni do głupkowatych reklam - podsumowała Renata Kim.
Sweter i selfie - zamiast merytorycznej kampanii wyborczej>>