Naczelny "Faktu" twierdzi, że artykuł nie powstał celowo w trakcie kampanii. Pisze również, że podobne oskarżenia słyszy od lat od polityków niezależnie od tego, jaką stronę sceny politycznej reprezentują. "Naprawdę wierzy pan w spiski?" - pyta i podkreśla, że "zwykły śmiertelnik" nie może korzystać z pozwu w trybie wyborczym i nie uzyska wyroku sądu w ciągu kilkudziesięciu godzin.
"Ja do żadnej partii nie należę, u komunistów też nie praktykowałem (mam dopiero 45 lat), więc w takie rzeczy nie wierzę. I chciałbym pana przekonać, że nikt nam tekstów nie dyktował" - pisze Jankowski.
Wpis Grzegorza Jankowskiego
Wpis Grzegorza Jankowskiego Fot. Facebook fot. Facebook
Przypomnijmy, że "Fakt" zarzucił Kaliszowi, że ten "wyrzucił matkę do przytułku". "Sam potrzebuje dużo wolnego czasu na imprezy, lans na korcie, basenie, boisku piłkarskim czy relaks na działce nad Zalewem Zegrzyńskim" - podano. Według dziennika matka posła dostała bez kolejki miejsce w państwowym Domu Kombatanta.
"Moja Mama potrzebuje całodobowej opieki. Jest chora na raka i jest po wylewie. Sama chciała przenieść się do domu seniora. Ten o nazwie 'Dom Kombatanta' zapewnia jej te warunki. Jest on prowadzony na bardzo wysokim poziomie. Moja Mama, jak także inne osoby znajdujące się w Domu, z którymi rozmawiam, są bardzo zadowoleni z opieki. Jestem za to bardzo wdzięczny dyrekcji tej placówki. Opłatę za pobyt ponosi moja Mama w części wynoszącej 75 proc. emerytury (zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami). Większą część opłaty płacę każdego miesiąca ja" - tłumaczył Kalisz. Oświadczył równocześnie, że wystąpi z pozwem przeciwko "Faktowi".
Przedstawiciele domu seniora stwierdzili natomiast, że taka postawa "świadczy o ogromnej odpowiedzialności i świadomości problemu, jakim jest sprostanie opiece nad osobą niesamodzielną". "Domowa opieka jest bardzo dobra, ale starsza osoba wymaga stałej obecności opiekuna. Nie zawsze jest to możliwe, czasami najlepszym wyjściem jest dom pomocy" - mówił w rozmowie z Wyborczą minister Kosiniak-Kamysz.
Na tym nie skończyły się jednak przepychanki z tabloidem. "Prawdą jest jednak, że choć poseł dysponuje imponującym majątkiem, mamę umieścił w domu starców". Zwyczajnie nie przystoi to człowiekowi majętnemu, którego stać na zapewnienie bliskiej osobie opieki w domu. Właśnie na to zwróciliśmy politykowi uwagę, a jego to tak zabolało, że zapowiedział złożenie pozwu za naruszenie dóbr osobistych" - napisano w kolejnym artykule.
W tekście pojawia się też pytanie, dlaczego poseł nie zdecydował się na pozew w trybie wyborczym. "Przecież pan poseł na każdym kroku podkreśla, że prowadzimy na niego 'nagonkę' związaną z jego kampanią do Parlamentu Europejskiego. (...) Czyżby święte oburzenie posła było tylko udawane?" - napisano.
Po wypowiedzi naczelnego Kalisz zauważył, że "Fakt" sam namawiał go, aby wystąpił na drogę sądową w trybie wyborczym. "Przyznaje tym samym, że napisane 'artykuły' były atakiem na mnie związanym z kandydowaniem do Parlamentu Europejskiego" - napisał na swoim profilu na Facebooku. Poinformował też, że zadośćuczynienie, jakie można uzyskać w trybie wyborczym, wynosi 100 tysięcy złotych. "Ja będę żądał wpłaty na cele społeczne na wielokrotnie wyższą kwotę" - dodał.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE na Androida | Windows Phone | iOS